W dniu wczorajszym zrobiłem przegląd moich uli. Z racji zbliżającego się wieczoru ostatnie ule znów musiałem przeglądnąć dość pobieżnie. Wnioski są takie, że 15 rodzin nie wymaga dalszych ingerencji w tym roku - tylko dokarmiania. Z 7 pozostałych 2 mają się całkiem kiepsko (rodzina z Primorską i wyrabowana) i te dwie chyba w najbliższym tygodniu połączę. Będę musiał je też przeleczyć. Pozostałe 5 jest w różnym stanie. Jeszcze nie wiem czy będę interweniował i w jaki sposób, odczekam jeszcze parę dni - pewnie kilka z nich trzeba będzie podleczyć. Rodziny, w których dzieje się nienajlepiej są nerwowe, mają mało czerwiu, wygląda na to, że nieustannie toczą walki przed wylotkami, co na pewno im nie służy. Zacieśniłem wylotki jeszcze bardziej. Wyrabowana rodzina dostała otwór na szerokość 2 pszczół. Reszta w zależności od siły i kondycji - mam nadzieję, że nie pozostały za duże. Cóż, kilka rodzin było zrobionych "na siłę", choć wydawało mi się, że wystarczająco wcześnie w sezonie, aby wzmocniły się do zimowli. Teraz to pokutuje, choć źle dzieje się nie tylko w rodzinach, które tworzone były jako słabe. Jak widać u pszczół nie ma reguł.
Na pasieczysku pod domem mam sporo nawłoci i rabunków nie ma. Rodziny są spokojne i wciąż się ładnie rozwijają. Tam też pszczoły niechętnie biorą pokarm, pomimo tego, że 2 dni wcześniej miały prawie suche ramki - nie dziwię się, że wolą nawłoć od cukru. Niektóre przez dobę ledwie zaczęły doić słoiczek. Niemniej jednak codziennie coś dostaną, bo pokarm się u nich nie przelewa, a i nawłoć nie będzie kwitła wiecznie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz