Materiał ode mnie

Nie mam wiele próśb o matki czy odkłady, ale takie sporadycznie się zdarzają - fakt, to raptem kilka w sezonie. Z jednej strony chciałbym pomóc każdemu, kto chce spróbować swych sił w pszczelarstwie bez leczenia, a z drugiej moja doba ma tylko 24 godziny. Pracuję zawodowo, a po pracy i w czasie dni wolnych ruszam do pszczół lub prac związanych z prowadzeniem pasieki. Kosztem każdej wolnej chwili. Czasami w dzień "wolny" pracę przy pszczołach zaczynam rano, a kończę ją o zmroku. Często też biorę urlop, żeby dochować terminów wychowu matek lub wykonać jakąś zaległą pracę. Kto prowadzi większą pasiekę wie jak to wygląda. To moje wybory i dokonuję ich świadomie i samodzielnie - i prawdopodobnie zaczynając znów, zrobiłbym wszystko tak samo lub w sposób zbliżony.

Gdy jednak otrzymuję prośbę o "tylko jedną matkę" lub "tylko mały odkładzik" to wiem, że będzie to dodatkowa godzina pracy - być może właśnie ta po zmroku, albo zamiast niedzielnego obiadu z rodziną. Do tego, żeby zrobić kolejną rodzinkę (choćby weselną), muszę jeszcze bardziej osłabić pozostałe pszczoły. Skutkiem tego, chcąc zachować założony rozwój "liczbowy" swojego własnego projektu, muszę przygotowywać rodzinki słabsze i też słabsze zimować. Te zamiast zbierać miód na pożytkach dopiero się rozwijają. Czasem więc ktoś, kto ma 3 - 4 rodziny cieszy się własnym miodem, a ja muszę dla siebie miód kupować i biegać z cukrem do pszczół, choć moja pasieka liczbowo wygląda dość dobrze.

Na tą chwilę nie decyduję się też na sprzedaż ani matek ani odkładów - ich równowartość w pieniądzu pozwoliłaby mi być może w pewnym niewielkim zakresie rekompensować moje wieloletnie, kilkudziesięciotysięczne inwestycje, ponoszone straty czy wreszcie zapłacić za olbrzymią ilość pracy, którą wkładam w pasiekę. Pozwoliłaby mi też mieć choćby parę złotych po to, żeby... kupić ten wspomniany miód, skoro dokonane przeze mnie wybory powodują, że w moich ulach go nie zbywa. Nie decyduję się z różnych powodów - choćby dlatego, że te pszczoły, które mam muszą jeszcze sporo przetrwać. Moje dzisiejsze priorytety są też zupełnie inne.

Dopóki sam nie zdecyduję się na sprzedaż tego co wypracuję, mam więc dla Ciebie następujące rozwiązania. Po pierwsze możesz kupić materiał od kogoś innego, kto przyjął bardziej biznesowy model swojego działania (do którego ja być może dojrzeję za kilka lat gdy ustabilizuję swoją pasiekę), a kto podjął podobny proces selekcyjny.
Ale mam też zdecydowanie lepsze rozwiązanie dla Ciebie. Możesz ten materiał mieć za darmo. Trzeba jednak podjąć pewien wysiłek. W końcu my wszyscy, prowadzący taką selekcję, ten wysiłek podejmujemy już od jakiegoś czasu, inwestując pieniądze i pracę, mając przy tym zdecydowanie mniej pszczelich produktów (a więc i dochodów) niż nasi leczący koledzy. Wystarczy mieć pszczoły, i złożyć akces do Projektu "Fort Knox" wypełniając wszystkie niezbędne warunki. Jasne i proste. Od tej chwili uzyskujesz swoistą "gwarancję" ciągłości nieleczonych pszczół na swojej pasiece. Gdy rodziny umrą dostaniesz nową rodzinę - gdy pszczoły umrą innym, oni będą mogli liczyć na Ciebie. Nasza wspólna praca jest naszą wspólną długofalową inwestycją. A dzięki niej będziesz miał swobodny i darmowy dostęp do tego nad czym wszyscy - w tym i ja - pracujemy od lat.
Osobiście jednocześnie deklaruję, że gdy zdecydujesz się wstąpić do Projektu - w miarę moich bieżących możliwości - możesz liczyć na moją dodatkową pomoc. Nie tylko tą, która wynika z moich regulaminowych zobowiązań.

Serdecznie zapraszam do współpracy!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz