Od dłuższego czasu nie widywałem moich pszczół. Rano wychodzę do pracy, wracam wieczorem. One pracują wtedy kiedy i ja, więc mijamy się...
W zeszłym tygodniu w weekend (po 10 dniach od przywiezienia pszczół), kiedy było bardzo ciepło, zaglądnąłem pod daszki 3 uli pod domem. Tylko w jednym ulu rozsunąłem ramki, bo tam była niewielka aktywność pszczół, pomimo temperatury co najmniej 15 stopni w ciepłych promieniach słońca. Bałem się, że coś mogłoby być nie tak z matką, bo przecież od czasu przywiezienia uli nie robiłem żadnego przeglądu. Okazało się, że w ulu są jajka więc pospiesznie pozasuwałem ramki i zamknąłem daszki. Wtedy pszczoły nie zaczęły jeszcze nic budować.
Dziś było zimno. I najbliższy okres zapowiada się zimny.
A od jakiegoś czasu wierzba kwitnie w najlepsze. Kotki dookoła są żółte lub zielone w zależności od gatunku. Zwłaszcza na pasieczysku nr 2, które znajduje się w parku krajobrazowym nieopodal terenów nadwiślańskich. Tam wierzby jest sporo.
Nie wiem czy słusznie, ale uznałem, że chcę moim pszczołom trochę pomóc wiosną. Długo o tym myślałem, ważyłem argumenty za i przeciw. Nie chcę ich gonić do rozwoju, ale z drugiej strony przecież nie stosuję metody wsadzenia podgrzanej ramki z pierzgą w środek gniazda w lutym i podkarmiania syropem czy odsklepiania pokarmu. Mamy już koniec marca. Mam też inną motywację niż pszczelarze komercyjni. Nie "gonię" pszczół z chęci uzyskania maksymalnej ilości wiosennego miodu. Co więcej prawdopodobnie w ogóle nie wezmę żadnego miodu przed czerwcem lub lipcem (zobaczymy), bo w maju, mniej więcej w okresie pożytku rzepakowego, chcę podzielić moje rodziny na mniejsze kolonie. Chcę, żeby matki ratunkowe (chyba że pojawi się nastrój rojowy i mateczniki rojowe?), były wychowane właśnie w okresie dużego pożytku. Decyzje o czasie podziału rodzin będę podejmował płynnie w zależności od bieżącej sytuacji, od stopnia rozwoju rodzin i pogody. Dziś nie chcę uprzedzać faktów, bo może uda mi się wziąć po ramce miodu z ula i dopiero rozdzielić rodziny? Zobaczymy.
Uznałem, że normalnie pszczoły zbierałyby wierzbę i rozwijałyby się szybko, a tymczasem pewnie do połowy kwietnia będą siedzieć w ulach i grzać czerw. Wiem, że w tym roku cykl naturalnego rozwoju wyglądałby inaczej i pszczoły po prostu nie nosiłyby pyłku przez najbliższe dni (a może tygodnie, bo prognozy wskazują na ochłodzenie co najmniej w najbliższych dwóch tygodniach) i pewnie wstrzymałyby rozwój. Bijąc się z myślami, dziś uznałem, że każda rodzina dostanie po słoiku 0,5 litra wody na powałkę i po garstce pyłku rozmiękczonego w płynnym miodzie (o konsystencji gęstego "ciasta ucieranego"). Nie wiem jak - i czy - pszczoły będą ten pyłek pobierać, ale przy planowanym ochłodzeniu, kiedy będą siedzieć w ulach i nie wyściubiać nosów, woda na pewno im się przyda. Bo jestem przekonany, że czerwienie idzie już prawie pełną parą - przecież już w zeszły weekend stwierdziłem prawie całą ramkę czerwiu (otwartego i krytego) w tej rodzinie, którą uważam za najsłabszą.
W każdym razie podajac rodzinom słoiczki z wodą, zaglądnąłem przez dziury w powałkach do środka. W 4 rodzinach pszczoły zaczęły już ciągnąć białe woskowe języki na dodanych przeze mnie ramkach. Nie wiem ile udało im się już odbudować. Zaglądałem przez ograniczony powierzchniowo otwór i tylko krótką chwilę. Widziałem jednak, że jest sporo pszczół w tych rodzinach, a w tle bielał wosk. Tylko jedna rodzina pszczela - właśnie ta wyglądająca na najsłabszą - nie odbudowała nic na dołożonej ramce. Na zewnętrznej ramce pszczół prawie nie było. Ewidentnie w tym ulu jest sporo mniej pszczół niż w innych. Nie mogę być pewny na 100%, bo tego sobie nie zanotonowałem, ani nie zapamiętałem, ale jest to prawdopodobnie ta rodzina, która miała najmniej pokarmu. Jeżeli prognozy będą się utrzymywać i faktycznie ochłodzenie nadejdzie, to tej rodzinie za parę dni zamienię wodę na słoik gęstej syty z zeszłorocznego przerobionego pokarmu. W tej rodzinie może pokarmu trochę brakować. A ja nie mam ochoty już dziś robić selekcji na świeżo kupionych rodzinach...
Dlaczego zdecydowałem się trochę "przyspieszyć" pszczoły? Przede wszystkim skłoniła mnie do tego chęć maksymalnego podziału rodzin już w maju. Mam nadzieję każdą z nich podzielić co najmniej na 3 i to przy wycofaniu wszystkich starych ramek, na których przywiozłem pszczoły. Żeby to było mozliwe, to według mnie pszczoły powinny odbudować do tego czasu co najmniej około1 korpus wielkopolski (choćby ten mój niższy, 18 centymetrowy) i żeby miały sporą siłę. Na razie ta jedna rodzina jest w tyle. Pomagam im, bo muszę odbudować pasiekę. A odbudowa będzie możliwa tylko w przypadku dużej siły pszczół.
Mój plan jest następujący.
Gdy tylko pszczoły odbudują kilka ramek, a matka zacznie je zaczerwiać, na korpusach ze starymi ramkami położę kratę odgrodową, a matkę "odetnę" na korpusie z nowymi plastrami. W okresie dużego pożytku wiosennego zrobię pakiet ze starą matką i osadzę go na jednej lub dwóch odbudowanych w zeszłym roku ramkach z pokarmem, które sobie zostawiłem. Z ula odbiorę stare plastry (z których mam nadzieję do tego czasu wygryzie się cały czerw), a pszczoły pozostawię na korpusie odbudowanym w tym roku - wówczas mam nadzieję gęsto zasiedlonym pszczołami (z uwagi na pozbycie się starych plastrów). Wówczas duża siła pszczół na względnie niewielkiej objętości powinna założyć mateczniki ratunkowe z larwami, które będą dobrze odżywione. Będę musiał dokładnie przemyśleć terminy, ale prawdopodobnie w 8 lub 9 dniu od wykonania pakietu bezmateczna rodzina zostanie podzielona na 2, 3 mniejsze, lub też zostanie w całości (w zależności od siły). Każda z tych rodzinek dostanie część ramek z czerwiem i matecznikami.
Jak pisałem wyżej, zależy mi, żeby było to w czasie pożytku z uwagi na możliwość wychowania lepszych matek ratunkowych (lepsze warunki pożytkowe, to lepiej odkarmione larwy). Matki oczywiście muszą być wychowywane na tegorocznych plastrach, żeby wosk był odpowiednio miękki, a komórki łatwe do przebudowy na mateczniki. Przez kilka dni chcę zachować pełną siłę rodziny bezmatecznej, żeby larwy były dobrze odżywione, a temperatura rozwoju właściwe utrzymana. Podzielę rodzinę w ostatnie dni przed wygryzieniem mateczników i mam nadzieję, że w każdej rodzinie uda się unasiennić matkę.
To rozwiązanie zapewni mi też w każdej rodzinie przerwę w czerwieniu (a wierzę, że przyczyni się to do częściowego wyczyszczenia rodziny z warrozy lub co najmniej do ograniczenia tempa jej rozwoju). Rodzina ze starą matką będzie mieć przerwę na czas odbudowy plastrów, a rodziny pozostałe na czas wychowania matek...
Ale do realizacji planu pozostała mi jeszcze chwila... Teraz muszę trzymać kciuki, żeby pogoda się ustabilizowała, a rodziny ruszyły do szybkiego rozwoju.
STRONA O MOICH PRÓBACH PROWADZENIA PASIEKI BEZ ZWALCZANIA DRĘCZA PSZCZELEGO
(VARROA DESTRUCTOR)
sobota, 28 marca 2015
środa, 11 marca 2015
Parę zdjęć moich nowych pszczół...
Ze mnie co prawda d... a nie fotograf i widać to po zdjęciach jakie zrobiłem, ale postanowiłem zamieścić tu parę fotografii zrobionych w czasie krótkiego przeglądu ulików z wczoraj (10.03.2015r.). Było wtedy bardzo ciepło, więc pszczoły oblatywały się dookoła uli i poznawały nowy teren.
W czasie przeglądu nie rozbierałem gniazd. Zdjąłem tylko daszki, żeby sprawdzić czy ramki w czasie transportu jakoś się nie poprzesuwały, wyciągnąć gwózdki zabezpieczające ramki i ocenić jak się mają pszczoły po stresie jaki je spotkał w czasie długiej jazdy, a także zebrać ewentualnie parę pszczółek dla Łukasza, który chciał zobaczyć co to są za diabły i do jakiej ewentualnie rasy można je zaliczyć.
W trzech rodzinach pszczoły siedziały na 6 ramkach, które dostałem z każdą z rodzin, natomiast w 2 ewidentnie nie mieściły się na takim gnieździe. Duża ich ilość była podwieszona pod powałką, tworząc małą pszczelą "bródkę". Uznałem więc, że trzeba włożyć im parę pustych ramek, żeby w razie czego budowały na nich, a nie na dziko pod powałką, gdyby pojawił się u nich instynkt rozbudowy gniazda. Pewnie jeszcze chwilę im zejdzie zanim z tym ruszą, ale ja już teraz nie zamierzam do nich zaglądać przez co najmniej 10 dni, a może i dłużej, bo nie chcę ich niepokoić. Kto wie co wtedy zastanę w ulach?
Zdecydowałem się, zgodnie z moimi planami na eksperyment nowej koncepcji ramek, odłączyć z nich dolną beleczkę i zawiesić ją na korpusie nad deską ograniczającą gniazdo do rozmiarów obsiadanych ramek.
Na drugiej pasiece zrobiłem to samo, ale tam wykonałem raptem parę zdjęć... Dziś pasieka wygląda znacznie mniej okazale niż latem zeszłego roku.... ale sezon dopiero się zaczyna. Wszystko przed nami!
UZUPEŁNIENIE - 15.03.2015 R.
Dziś, 15 marca, zrobiłem jeszcze parę zdjęć pszczół. Nie otwierałem daszków, a zdjęcia robiłem tylko przed wylotkiem. Siedziałem bardzo blisko wylotków (w zasadzie między ulami) i dopiero po paru minutach trochę się rozdrażniły. Na dziś pszczoły są bardzo spokojne.
Przy jednym ulu wyjątkowo silne loty, przy drugim średnie, a przy trzecim bardzo mizerne. Pyłku noszą niewiele, ale do każdego ula jakaś pszczoła z pyłkiem zajrzała... Mam nadzieję, że znaczy to, że wszystkie matki są w porządku.


W czasie przeglądu nie rozbierałem gniazd. Zdjąłem tylko daszki, żeby sprawdzić czy ramki w czasie transportu jakoś się nie poprzesuwały, wyciągnąć gwózdki zabezpieczające ramki i ocenić jak się mają pszczoły po stresie jaki je spotkał w czasie długiej jazdy, a także zebrać ewentualnie parę pszczółek dla Łukasza, który chciał zobaczyć co to są za diabły i do jakiej ewentualnie rasy można je zaliczyć.
W trzech rodzinach pszczoły siedziały na 6 ramkach, które dostałem z każdą z rodzin, natomiast w 2 ewidentnie nie mieściły się na takim gnieździe. Duża ich ilość była podwieszona pod powałką, tworząc małą pszczelą "bródkę". Uznałem więc, że trzeba włożyć im parę pustych ramek, żeby w razie czego budowały na nich, a nie na dziko pod powałką, gdyby pojawił się u nich instynkt rozbudowy gniazda. Pewnie jeszcze chwilę im zejdzie zanim z tym ruszą, ale ja już teraz nie zamierzam do nich zaglądać przez co najmniej 10 dni, a może i dłużej, bo nie chcę ich niepokoić. Kto wie co wtedy zastanę w ulach?
Zdecydowałem się, zgodnie z moimi planami na eksperyment nowej koncepcji ramek, odłączyć z nich dolną beleczkę i zawiesić ją na korpusie nad deską ograniczającą gniazdo do rozmiarów obsiadanych ramek.
Na drugiej pasiece zrobiłem to samo, ale tam wykonałem raptem parę zdjęć... Dziś pasieka wygląda znacznie mniej okazale niż latem zeszłego roku.... ale sezon dopiero się zaczyna. Wszystko przed nami!
UZUPEŁNIENIE - 15.03.2015 R.
Dziś, 15 marca, zrobiłem jeszcze parę zdjęć pszczół. Nie otwierałem daszków, a zdjęcia robiłem tylko przed wylotkiem. Siedziałem bardzo blisko wylotków (w zasadzie między ulami) i dopiero po paru minutach trochę się rozdrażniły. Na dziś pszczoły są bardzo spokojne.
Przy jednym ulu wyjątkowo silne loty, przy drugim średnie, a przy trzecim bardzo mizerne. Pyłku noszą niewiele, ale do każdego ula jakaś pszczoła z pyłkiem zajrzała... Mam nadzieję, że znaczy to, że wszystkie matki są w porządku.


Subskrybuj:
Posty (Atom)