Drzwiczki na zawiasie |
Szczelina, która powstała od spodu została następnie uszczelniona listewką |
Drugą główną zmianą była wielkość skrzynek. O ile poprzednio były to skrzynki w rozmiarze ponad 80 litrów, o tyle tym razem zrobiłem je w rozmiarze około 50 - 55 litrów (2 moje korpusy "osiemnastki"). Jest to racjonalna wielkość na gniazdo i na pewno powinna być wystarczająca, żeby zapewnić odpowiednią siłę w lecie i ilość zapasów na zimę, a z drugiej strony będzie to sprzyjać rojeniu, co ma kilka podstawowych zalet. Po pierwsze więcej rójek w okolicy, po drugie przerwy w czerwieniu. Wydaje mi się, że skrzynki powinny pszczołom odpowiadać.
Trzecia zmiana to dodanie zawiasu do jednej z przednich desek skrzynki ("klapki" otwieranej). Ta deska jest przykręcona do skrzynki, ale zawias pozwoli mi w razie potrzeby odkręcić wkręty, stojąc na drabinie i nie będę musiał łapać luźnej deski, tylko ją po prostu uchylić (stojąc na drabinie ma się o "kilka rąk" mniej). Będzie więc łatwiej w razie potrzeby (osadzenie rójki/pakietu, wysprzątanie skrzynki itp) dostać się do środka.
Podobnie jak w zeszłym roku były zrobione z dechy 3,2 mm i przykryte blachą.
Do każdej ze skrzynek poszedł też kawałek plastra z miodem (położony na dnie) - miodek będzie kusił owady, a gdyby rójka przyszła przed wyrabowaniem, to będzie miała lepszy start. Wysmarowałem też jedną ze ścian skrzynek propolisem z woskiem rozpuszczonymi (w pewnym stopniu) terpentyną. Celem zabiegu było stworzenie warstwy propolisu i wosku na jednej ze ścianek, aby w "ulu" zagościł pszczeli zapach. Trochę bałem się tego środka, choć teoretycznie produkuje się go z naturalnego materiału, czyli z żywicy z drzew. No cóż... zobaczymy co się będzie działo. Terpentyna zgodnie z moją wiedzą dość szybko ulatnia substancje toksyczne (szybko odparowują). Mam nadzieję, że faktycznie tak się stało. W każdym razie po kilku tygodniach od wysmarowania skrzynki przyjemnie pachniały pszczelim zapachem i nie czuć było zapachu terpentyny.
We wtorek 9 maja pojeździłem po lesie z leśniczym i wybraliśmy kilka miejsc na skrzynki.
Natomiast w ostatni piątek przyjechali koledzy ze Stowarzyszenia - Łukasz i Marcin - i podobnie jak rok temu pomogli mi wieszać "sztuczne barcie". Prace przebiegały w sposób bardzo zbliżony do zeszłorocznego - znów wyszło średnio około 1 godzinę na skrzynkę - łącznie z czasem dojazdu i wyborem konkretnego drzewa. Niemniej jednak widać, że zyskujemy na doświadczeniu, bo przy "łatwym" drzewie udaje się to nawet w 40 minut. Kolegom bardzo dziękuję za pomoc!
Pszczoły w nowym domu. |
Dzień przed wieszaniem działałem trochę przy moich pszczołach (o szczegółach może następnym razem) i dzięki temu dwie skrzynki zostały powieszone od razu z gospodarzami - poszły do nich 2 pakiety ze starymi matkami pszczół przedwojennych. Pakiety nie grzeszą nadmierną siłą, ale ponieważ ostatecznie pogoda się stabilizuje, a sezon jeszcze długi, więc liczę, że sobie poradzą. Oby przeżyły i w przyszłym roku wydały rójki! W każdym razie całkiem niedaleko tych akurat 2 skrzynek są kolejne, więc dom dla ewentualnej rójki już czeka!
Ciekawe czy w tym roku uda się "złapać" do sztucznych barci jakieś rójki - obawiam się, że może być krucho, bo po tak zimnej wiośnie wiele rodzin osłabło - więc może być z tym różnie. Niemniej jednak niektórzy moi znajomi twierdzą, że pszczoły mają silne, czyli jakaś szansa na zasiedlenie większej ilości skrzynek jest. Ja prawdopodobnie nie dam rady już zasilić więcej sztucznych barci swoimi pszczołami. Mam sporo rodzin do odbudowy, więc jakoś muszę dzielić posiadane zasoby.
Choć nie sprawdzałem części skrzynek, to mogę założyć, że na tą chwilę wisi 9 sztuk. Powinno być 10, ale w czasie zimowej wycinki, zlikwidowano jeden z buków, na którym wisiała jedna z "barci". Leśniczy stwierdził, że prawdopodobnie zaszła pomyłka (być może źle oznaczył drzewo...). No cóż, mam nadzieję, że tym razem wszystkie skrzynki przetrwają do kolejnego roku i pojawią się następne.
Jeszcze raz serdeczne podziękowania dla kolegów i leśniczego!
ps. W niedzielę późnym popołudniem (przed 19tą) sprawdziłem skrzynki z pszczołami i z obu były słabe loty. Wygląda więc na to, że pszczoły raczej się zadomowiły. Lotów z pyłkiem nie widziałem, ale też ewidentnie pszczoły kończyły już dzień pracy.