Problemem w selekcji pszczół, kiedy musimy ich poświęcić 90 - 95%, staje się po prostu liczba posiadanych rodzin. Jak na utratę 95% rodzin może pozwolić sobie hobbysta i "eko-oszołom" prowadzący pasiekę składającą się z kilku uli? W moim przypadku statystyka zabije mi 19 z 20 rodzin. Czy 1 rodzina da wystarczającą pulę genetyczną na odbudowę pasieki z właściwymi genami? Odpowiedź jest jednoznaczna: nie. Trzeba więc opracować system, który pozwoli pszczołom uczyć się walki z warrozą i rozłożyć proces selekcyjny na wiele lat - podpowiedź jak to zrobić znalazłem na stronie wskazanej w mailu przez Michaela Bush'a: www.resistantbees.com.
Strona jest o tyle przyjazna dla użytkownika, że, podobnie jak strona Bush'a, nie jest blogiem. Sam - choć tego bloga prowadzę - przerażam się, gdy trafiam na stronę prowadzoną od 2007, gdzie znajduje się 1450 wpisów (o długości podobnej do moich), z czego 1399 mówi o tym jak to pszczoły latały owego pamiętnego dnia. Na takich blogach ciężko znaleźć cenne informacje - trochę jak na wielkich forach, z dziesięcioma tysiącami tematów, z których dziewięć tysięcy to pyskówki między stałymi użytkownikami. Wróćmy jednak do treści.
"Resistant bees" to strona opowiadająca o doświadczeniach w prowadzeniu pasieki, na kanaryjskiej wyspie La Palma, metodą Dee i Eda Lusbych. Nie będę wdawał się w szczegóły - używając dużego skrótu myślowego od metody Bush'a różni się tym, że stosuje się węzę z komórką 4.9. O ile też (znów skrót myślowy) Bush twierdzi, że pszczoły powinno się w pewnym momencie puścić "na żywioł", aby umożliwić selekcję (pomoc dla pszczół powinna się ograniczyć mniej więcej do momentu zmniejszenia komórki), o tyle pszczelarze z La Palmy oferują pewien koncept prowadzenia pszczół do momentu kiedy znacznie przeważająca ich większość (około 80%) zacznie sobie radzić z warrozą - w zasadzie to niezależnie od wielkości komórki, bo przecież tam wszystkie pszczoły dostają węzę 4.9. Poniżej postaram się pokrótce przedstawić pewne założenia i pomysły, które tam znalazłem. Myślę, że część będę chciał lub musiał przyjąć, jeżeli nie chcę pozwolić sobie na zaczynanie od początku. Autorzy twierdzą, że niezależnie od metody przejścia do prowadzenia pasieki bez leczenia zawsze na pewnym etapie nastąpi kryzys, który jest nieunikniony, jednak następnie sytuacja będzie się poprawiać (czasem nastąpi kilka cyklów kryzysu poprawy) - http://www.resistantbees.com/krise_e.html
Kilka z podstawowych założeń to (nie wybieram tu wszystkich):
1. zmniejszenie komórki do rozmiarów 4.9 mm i odległości między plastrami do 32 mm (od osi plastrów);
2. konieczność ułożenia plastrów zgodnie z koncepcją Michaela Housel'a (Y'ki we właściwą stronę);
3. pozwolenie pszczołom na budowę około 10 % komórki trutowej;
4. stosowanie jedynie naturalnego pokarmu (miodu i pyłku);
Ad 1.
Na stronie można znaleźć pouczającą mapkę z naturalnymi rozmiarami komórek pszczelich, w odniesieniu do położenia geograficznego. Bardzo upraszczając: im bliżej równika (stref zwrotnikowych) tym komórka mniejsza. W Polsce jesteśmy w strefie naturalnej komórki zawierającej się w granicach 4.9 - 5.1. Z tej samej strefy pochodzi pszczoła krainka, choć spokrewniona pszczoła włoska jest już w strefie 4.8 - 5.0. Być może stąd właśnie wynika, że nasze pszczoły tak niechętnie się zmniejszają do oczekiwanych przez nas rozmiarów: pomiędzy 5.4, a 5.1 różnica nie jest przecież aż tak wielka, żeby pszczoły wyjątkowo walczyły o mniejszy rozmiar. A jeżeli to rozmiar komórki ma być istotnym elementem przeszkadzającym w rozwoju roztocza, trzeba zacząć szukać linii pszczół, których naturalny rozmiar będzie bliżej 4.9 niż 5.1.
Ad 2.
Jeżeli pozbędziemy się węzy i pozwolimy budować pszczołom tak jak chcą, nie musimy myśleć o ustawieniu Y'ków we właściwą stronę - oczywiście, jeżeli pilnujemy właściwego ustawienia ramek po ich odbudowaniu. Przy użyciu węzy staje się to ponoć wyjątkowo ważne. Na informacje o odkryciu Housel'a trafiłem jeszcze w zeszłym roku i ułożyłem tak plastry do zimowli. Właściwe ustawienie ramek ma wprowadzać harmonię do ula (swoiste pszczele Feng Shui), co też ma sprzyjać mniejszej agresji i mniejszej rojliwości (jedna z moich rodzin w zeszłym roku zrobiła się znacznie spokojniejsza po takim ustawieniu). Zalet ma być jednak więcej. Matki ponoć nie czerwią (lub czerwią niechętnie) w odbudowanej woszczyźnie wsadzonej niewłaściwie do gniazda, a tak ustawiona węza jest niechętnie odbudowywana. Pszczoły mają niechętnie przechodzić na nowy korpus z niewłaściwie ustawioną węzą.
Opis metody tutaj: http://www.resistantbees.com/anordnung_e.html. O ustawieniu ramek wielokrotnie też mówił i pisał Polbart. Ja muszę przyznać, że zarzuciłem myślenie o tej metodzie odkąd zrezygnowałem z węzy. Wielokrotnie jednak przekładałem odbudowane ramki w ulach i nie zwracałem uwagi na to ustawienie. Będę musiał ponownie o tym pomyśleć w przyszłym sezonie.
Ad 3.
Oprócz innych zalet posiadania trutni w rodzinie autorzy strony wskazują choćby to, że komórki trutowe mają być swoistą pułapką na warrozę. Przy zastosowaniu małej komórki prawie wszystkie roztocza idą do komórki trutowej w pełni sezonu. Ustawienie trutni na obrzeżach gniazda i ramek ma sprzyjać "wyłapywaniu" każdego kryzysu przez czerw trutowy. Środek gniazda z czerwiem robotnic pozostaje do łatwiejszej opieki nawet jeżeli rodzina będzie przechodzić kryzys.
Ad 4.
Tylko naturalny pokarm może zapewnić zbilansowaną dietę dla pszczół. Autorzy strony karmią pszczoły miodem, a nie syropem cukrowym.
Www.resistantbees.com sugeruje, że pszczoły same nie zmniejszą się na tyle szybko, żeby wykształcić odpowiednie mechanizmy samoobrony, zanim warroza zniszczy rodzinę. Naturalne zmniejszenie pszczoły potrwać ma wiele lat. U siebie po 1 sezonie zauważyłem bardzo mało zmniejszonych komórek - dominowały komórki 5.4. Naturalna komórka i metoda bezwęzowa może być wprowadzona dopiero gdy pszczoły utrwalą przez kilka pokoleń mniejszy rozmiar. Po lekturze tej strony i tegorocznych doświadczeniach będę musiał rozważyć wprowadzenie u siebie węzy na 1 lub 2 sezony. Wolałbym tego nie robić, gdyż gwałtowne zmniejszenie to również stres dla rodziny, niemniej jednak gdybym za 2 sezony, zamiast 8 lub 10, mógł cieszyć się małą pszczołą na naturalnej komórce, niewątpliwie mógłbym zaoszczędzić sporo czasu. Obserwacje wskazują, że w przypadku dobrych pożytków pszczoły niechętnie budują małą komórkę (nawet małe pszczoły) - wynika to z faktu, że chcą zgromadzić jak najwięcej pokarmu przy zużyciu jak najmniejszej ilości wosku (większa komórka to mniej wosku na jednostkę objętości). Poza tym pszczoły chętniej budują małą komórkę w gnieździe niż obok gniazda lub w miodni. Trzeba będzie rozważyć podawanie ramek tylko dzieląc czerw (wczesną wiosną jest to niewskazane, a niektórzy twierdzą nawet, że może doprowadzić do podziału rodziny i wychowywania nowej matki w części gdzie jej nie ma).
Autorzy strony wskazują, że kontrolowanie warrozy ma polegać na wykształceniu tzw. "Varroa Sensitive Hygiene" (higieny wrażliwej na warrozę). Mała komórka ma przyspieszyć (czy uaktywnić) wykształcenie tego rodzaju higieny. Pszczoły zaczynają najczęściej czyścić się z pasożyta gdy już jest za późno. Wykształcenie tego rodzaju zachowań higienicznych ma wpływać na kontrolowanie populacji pasożyta na znacznie wcześniejszym etapie - wtedy kiedy pszczoły jeszcze dadzą radę zwalczyć epidemię warrozy "w zarodku". Zachowanie ma polegać na wyczuwaniu zarażonych komórek z czerwiem, otwieranie zasklepin i czyszczenie larw z pasożyta (a jeżeli pasożyt jest pod larwą to usunięcie całej larwy z komórki), a także na skuteczniejszym czyszczeniu (lub samoczyszczeniu) owadów dorosłych. Puste komórki pomiędzy czerwiem nie muszą oznaczać złej jakości matki, a raczej wysoką higienę u pszczół. Czy więc niektórzy pszczelarze nie prowadzą selekcji w całkiem przeciwną stronę? Zachowania higieniczne pszczół są ponoć uwarunkowane genetycznie, ale muszą zostać niejako uaktywnione i nauczone. Im więcej takich genów występuje w rodzinie tym lepiej funkcjonować będzie to zjawisko. Czyli niezależnie od małej czy dużej komórki musimy mieć odpowiednie pszczoły - selekcja jest więc niezbędna. Według mnie warto podjąć ten trud i poświęcić trochę pszczół w procesie selekcji.
Musimy też pszczołom dać czas na nauczenie się zwalczania warrozy we własnym zakresie. Autorzy sugerują aby w pierwszym okresie prowadzić pszczoły w odkładach, aż 80% z nich nie zacznie sobie radzić z warrozą. Dopiero wówczas można przejść do pełnej siły rodzin. Niewątpliwie w odkładzie ilość czerwiu (i tym samym roztoczy) będzie mniejsza, co pozwoli pszczołom na lepszą kontrolę warrozy. To jest pomysł dla mnie na przyszły, a może i kilka następnych sezonów. Nie dam rady prowadzić więcej niż około 20 rodzin z uwagi na pracę zawodową. Mógłbym natomiast pokusić się o prowadzenie 5 - 10 dużych rodzin produkcyjnych i kolejnych 20, a może nawet 30 odkładów. Z odkładami niewątpliwie jest mniej pracy, choć również trzeba pilnować ich rozwoju. Prowadzenie 30 (lub nawet 40) rodzin dałoby mi większą pulę genetyczną do eksperymentowania i pozwoliłoby mi na większe straty ilościowe związane z selekcją naturalną i doborem pszczół łatwiej przechodzących na małą komórkę i radzących sobie z roztoczem. Niewątpliwie jednak - za radą rsistantbees.com jak i Michaela Bush'a - trzeba je będzie od czasu do czasu wspomóc. Myślę, że będę to robił przy użyciu cukru pudru.
"zmniejszenie komórki do rozmiarów 4.9 mm i odległości między plastrami do 32 mm (od osi plastrów)"
OdpowiedzUsuńDla mnie bardzo ważna informacja. Zastanawiałem się o ile muszę zmniejszyć odległość między ramkami przy wolnej-dzikiej zabudowie, aby na każdej ramce był tylko jeden plaster, a nie dwa na co trzeciej czy czwartej.
Miałem sam zmierzyć grubość plastrów i odstępy między nimi, ale jak dostałem już gotowe to sobie odpuszczę dodatkową pracę.
Dzięki za pomoc.
Chociaż, tak sobie teraz pomyślałem, że przy dzikiej zabudowie nie da się tego zmierzyć, bo przecież na jednym plastrze są komórki różnej wielkości, więc i odstępy będą różne. Może też dlatego dzika zabudowa idzie po łuku, a nie po linii prostej? Na pewno ma też znaczenie czy budują miodnie czy rodnie. Może trzeba zwyczajnie, po ludzku wpadać na budowę z siekierą co godzinę i poprawiać co źle zrobione?
Umm... i jestem w punkcie wyjścia.
Masz może Bartku artykuł na ten temat? Jak nie to napisz jak Ty to widzisz.
Dzięki.
PS. Czytam i czytam tego bloga raz od końca, raz od początku, czasem od środka i mam wrażenie, że artykułów do przeczytania jest coraz więcej i więcej zamiast mniej. Końca nie ma. Ale to dobrze, bo bardzo ciekawy materiał.
Zacznę chyba pod każdym artykułem w komentarzu pisać "przeczytany", bo za jakiś czas mogę je dublować. Oczywiście nie jest to problem, że przeczytam jeden materiał dwa czy pięć razy, bo za każdym razem mogę wychwycić "coś" innego-cennego, ale chciałbym przeczytać całego bloga jeszcze w tym wieku.
Pozdrawiam
Tomek
dzięki za dobre słowo :-)
Usuńno cóż... blog piszę już lata i jest coś koło 170 wpisów... ;-)
Co do odstępów, to różne są teorie.
np. Erik Osterlund ma węzę z komórką 4.9 mm, ale "zwykłe" odstępy między ramkami (35 - 36 mm). u mnie trzymam odstępy na ok. 32 mm (pszczoły zawsze powiększą z 1 mm propolisem), ale jak bym wrzucił kilka pustych ramek obok, to na pewno będą przesunięte względem osi ramek, bo budują plastry w różnych celach (pod miód, pod czerw).
jeśli chcesz zachować układ ramkowy, to jednak pszczela rzeczywistość czasem zmusza do wejścia "z siekierą"...
jeżeli chodzi o teorię to opisywałem ją wielokrotnie. tu kilka tekstów:
- http://pantruten.blogspot.com/2018/10/o-gospodarce-bez-wezy-praktycznie-cz-1.html
- http://pantruten.blogspot.com/2018/11/o-gospodarce-bez-wezy-praktycznie-cz-2.html
- http://pantruten.blogspot.com/2014/10/like-grandpa-did-czyli-nowoczesne.html
- http://pantruten.blogspot.com/2015/12/wezowy-syndrom-odstawienny-czyli-jak.html
- http://pantruten.blogspot.com/2016/01/housel-positioning-i-inne-szmery-bajery.html
- http://pantruten.blogspot.com/2016/03/zapomnielismy-co-dla-niej-dobre-cz-2.html
tu masz jeszcze tekst Łukasza (z www.llapka.blogspot.com):
- http://www.bractwopszczele.pl/bra/poglady5.html
tam znajdziesz na tyle dużo teorii, żeby resztę dopracować u siebie w praktyce. Bo dopiero jak to wszystko zobaczysz na żywym organizmie, to zacznie Ci się to układać w głowie (i potem w ulu :) )...
trzymaj się. pozdrawiam!
Dzięki za przesłanie konkretnych linków.
OdpowiedzUsuńZaczynam czytać.
Czytam zaledwie kilka chwil i już chyba znalazłem dla mnie rozwiązanie.
OdpowiedzUsuńPotnę kilka plastrów w paski i podoklejam je do górnych beleczkę. Wydaje się bardzo proste i konkretne.
Jak dobrze jest korzystać z gotowych rozwiązań.
Dzięki.
Wracam do lektury.
cieszę się, że pomogłem. działaj :-)
Usuń