Ponieważ na pasiece nic ciekawego się nie dzieje (na razie pszczoły w 4 ulach żyją), a moja "wolność" związana z leczeniem ręki pomału dobiega końca, postanowiłem napisać coś o niczym, bo tak naprawdę nie ma nic do pisania... Będzie to przejaw czysto grafomańskiej potrzeby wywnętrzenia się.
Postanowiłem bowiem napisać o przemyśleniach na temat czytania mojego bloga. Na dzień dzisiejszy mam blisko 1150 odwiedzin. Nie wiem czy to dużo jak na 3 miesiące (średnio niecałe 400 odwiedzin miesięcznie, około 12 odwiedzin dziennie - czasem jest to około 40, a czasem 0). Wiem raptem o paru osobach (moich znajomych), którzy mniej lub bardziej regularnie odwiedzają ten blog, ale nie są to pszczelarze. Nie wiem czy regularnie zagląda tu jakaś większa czy mniejsza grupa pszczelarzy, nie wiem czy ich interesują opisy eksperymentów amatora - wiem, że mniej lub bardziej regularnie zagląda tu jeden kolega pszczelarz, którego pozdrawiam. Wiem, że znaczna większość nie zgadza się z moimi założeniami. Może doświadczony pszczelarz zajrzy tu, żeby utwierdzić się w swojej opinii, że amator robi źle i dlatego jego pszczoły umierają? Może ktoś, kto jest jeszcze bardziej początkujący niż ja, zaglądnie tu, żeby poszukać dla siebie podpowiedzi? Tym od razu mówię, że jeżeli szukacie rozwiązań "technicznych" dla swojej pasieki, to trafiliście pod zły adres. Wiem tyle samo co Wy, może nawet mniej.
Ten blog stworzyłem głównie dla siebie - żeby uzewnętrznić moją fascynację pszczelim gatunkiem. Każdy kto zakochał się w pszczelarstwie wie jakie to uczucie, a ja chciałem podzielić się swoją fascynacją. Dlatego właśnie zostałem blogerem. Dla siebie. Oczywiście każde odwiedziny mnie cieszą, bo świadczą o tym, że może nie piszę zupełnie od rzeczy. A jeżeli uda mi się przy okazji przybliżyć amatorowi zasady pszczelarstwa organicznego i namówię go do dalszych poszukiwań, albo skłonię "zawodowca" do choćby krótkiej refleksji, będę bardzo szczęśliwy. Chciałbym, żeby głównym przesłaniem mojego bloga było to, że ilość miodu, plenność czy nierojliwość pszczół nie jest najważniejsza. Najważniejsze jest to, żeby pszczoły były zdrowe i silne. Niestety musi to pociągnąć śmierć najsłabszych, nad czym ubolewam tak samo jak wszyscy.
Tytuł posta dobrałem celowo, taki a nie inny, bo zastanawia mnie jakim kluczem powoduje się czytelnik odwiedzając moje wpisy - pewnie właśnie tytułem. Mam nadzieję, że przez moje zamiłowanie dla krągłości nie spotka mnie kontrola z Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami, albo ta strona nie będzie blokowana kontrolą rodzicielską...
Niektóre moje posty bezpośrednio klikane są po dwadzieścia-kilka razy, niektóre po 1 lub 3. Zastanawia mnie dlaczego najczęściej odwiedzanym postem jest: "Mój ul jest najlepszy" (27 klików). Czy to oznacza, że każdego praktykującego lub potencjalnego pszczelarza interesują wybory dotyczące zbitych do - za przeproszeniem - kupy, desek? Jeżeli tak jest, to ewidentnie ten blog właśnie jest o czymś przeciwnym. Staram się (nie wiem czy mi wychodzi) właśnie pisać o tym, że doświadczenia ze świata wskazują, że można zbić deski w jakiejkolwiek konfiguracji, byle by tylko pszczoły miały dach nad głową. Ja wybrałem korpus wielkopolski (zanim zostałem pszczelarzem) bo był/jest powszechnie stosowany, a niską ramkę, bo łatwiej mi zdobyć odpowiednie deski. Na przyszły rok chcę załatwić sobie parę warszawiaków, żeby popróbować wyższej ramki. Zastanawiam się też, czy, w ramach eksperymentu, nie próbować łączyć korpusów po 2 i nie wprowadzić ramki wysokiej na 37 cm. Dla mnie są to drugo- (jeśli nie trzecio-) rzędne wybory.
Kolejnym najczęściej odwiedzanym postem jest "Pszczoła na trudne czasy" (26). Owszem on znajduje się w kategorii "idee pszczelarstwa organicznego", którą uważam za wiodącą, z punktu widzenia moich wyborów i celu pisania tego bloga, ale inne posty z tej kategorii wcale nie są odwiedzane równie chętnie (oprócz tego o "rapicidzie" - pewnie pszczelarze szukają leków na wszelkie zło...). Znów mogę domniemywać, że post klikany jest dlatego, że polecam tam cudowną pszczołę, rozwiązującą wszystkie problemy pszczelarstwa. Jestem przekonany, że można wybrać jakąkolwiek pszczołę, stworzyć dla niej naturalne warunki i odpowiednio ją selekcjonować. Owszem na rynku dostępne są pszczoły po wstępnej selekcji - jak np. Elgon, o którym jest ten wymieniony post. Ale post nie był pisany dlatego, że to najlepsza pszczoła, ale żeby przybliżyć pomysł Erika Osterlunda na pszczelarstwo organiczne. Są też inne pszczoły - np. Primorska z Finlandii czy nawet nasza środkowoeuropejska, która z warrozą może radzi sobie równie słabo jak inne, ale z miejscowym patogenem i warunkami środowiskowymi niewątpliwie znacznie lepiej. I pewnie byłoby celowym - zarówno dla pszczół jak i pszczelarza - zacząć od takiej właśnie pszczoły, a nie od tej nieprzygotowanej na szok zetknięcia się z warrozą. To właśnie udowodniły moje tegoroczne doświadczenia.
Oprócz postów dotyczących pszczelarstwa Michaela Busha, który jest dla mnie wiodącym wzorem (niechętnie odwiedzanych), jednym z najważniejszych dla mnie jest "Resistant bees, czyli system na okres przejściowy". Dlatego, że właśnie w tym punkcie jestem i tam zawarłem "moje" najważniejsze pomysły na dzień dzisiejszy. Ten post otwierany był tylko 3 razy. Oczywiście ten post ważny jest z punktu widzenia moich wyborów i mojej pasieki. Nie mówię, że powinien on być równie ważny dla czytelnika. Przyznam też, że aktualnie coraz bardziej fascynuje mnie pszczela swoboda propagowana przez Sama Comforta ("Take a tip from me, bee lazy"), a z tą przez bezpośredni klik chciało się zapoznać raptem 4 osoby...
Znamienny przykład "zaniedbań w leczeniu" pokazałem też w poście "Przesyłamy serdeczne wyrazy współczucia dla pszczelarzy w Brazylii". Okazało się, że początkowe "zaniedbania", w wysłaniu ciężkiej artylerii na warrozę, przysłużyły się zarówno pszczołom jak i pszczelarzom. To powinno dać do myślenia wszystkim (nie post, a sytuacja w nim opisana). Wpis nie cieszy się popularnością.
Najmniej klikanym postem jest "Selekcji dalszy ciąg" (1 raz). Zgodzę się, że nie ma w tym poście ABSOLUTNIE NIC CIEKAWEGO i żadnych wartości (oprócz kronikarskich dokumentacji wydarzeń na pasiece). Ale mniej więcej tyle samo wartości wnosi wcześniejszy post tj. "Rodziny się sypią", który bezpośrednio kliknięty był 16 razy. Dlaczego tak jest? Czy ten drugi tytuł był "bardziej chwytliwy"? Cóż, zobaczymy ile klików przyniosą krągłości pszczelej matki...
"Tytuł posta dobrałem celowo, taki a nie inny, bo zastanawia mnie jakim kluczem powoduje się czytelnik odwiedzając moje wpisy - pewnie właśnie tytułem. Mam nadzieję, że przez moje zamiłowanie dla krągłości nie spotka mnie kontrola z Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami, albo ta strona nie będzie blokowana kontrolą rodzicielską..."
OdpowiedzUsuńMoże Cię też spotkać wizyta innego środowiska przez tytuł całego bloga :D buahaha