Moje wnioski wynikające z obserwacji, śledzenia różnych internetowych forów i prowadzonych dyskusji są następujące: pszczelarstwo naturalne jawi się jako wymysł ekooszołomów, bandytów ekologicznych, ludzi odklejonych od rzeczywistości. Można gadać w kółko jedno i to samo, a ktoś i tak powie, że to "naturalne" gonić pszczoły cukrem do rozwoju wiosną, wymieniać matki kiedy tylko nie spełniają naszych oczekiwań, zamknąć matkę w izolatorze na miesiąc, a potem odymić rodzinę apiwarolem... "Ale tylko raz"! Przecież minimalizujemy chemię... to takie naturalne...
Mam wrażenie, że niezależnie od tego ile czasu spędzi się na tłumaczeniu, pszczelarze i tak stawiają znak równości pomiędzy naturą, a tym co napisałem wyżej. Pewnie trzeba tłuc do głowy, że to nie tak, że chodzi zupełnie o coś innego, a ktoś i tak jako alternatywę postawi jedynie obserwacje dzikiego roju w lesie. Bo przecież nie ma nic pomiędzy "izolatorem Chmary", a taką dziką pszczołą w niedostępnej dziupli, z której "nie mamy żadnego pożytku". Nieprawdaż?
Nie o tym jednak ma być ten post. Ci, do których dotarło, że jednak jest jeszcze coś pomiędzy, poszukują swoich pomysłów i swojej drogi. Więc postanowiłem parę słów o tym napisać.
Osobiście nie czuję się najmniejszym nawet autorytetem w dziedzinie gospodarki pasiecznej. Sam często poszukuję odpowiedzi na dręczące mnie wątpliwości dotyczące pracy przy pszczołach. Ale choć mam bardzo duże braki praktyczne, to jednak widzę, że wiedzy teoretycznej o pszczelarstwie naturalnym mam więcej niż przeciętny pszczelarz, choćby z dwudziesto czy trzydziestoletnim stażem.
Spróbujmy więc "wrzucić parę myśli praktycznych do przemyśleń teoretycznych" i zastanowić się jak zacząć godzić pszczelarstwo z naturą.
Wybór ula
Dla pszczelarstwa naturalnego wybór ula nie ma znaczenia. Może to być Kłoda, Japończyk, Warszawiak czy Langstroth. Ważne, żeby miał w miarę odpowiednią kubaturę. Układ gniazda w mojej ocenie nie ma znaczenia. Pszczelarstwem naturalnym - z sukcesami - zajmują się zarówno ci, którzy trzymają ule w bezramkowych kenijczykach (TBH) - czyli leżakach, gdzie pszczoły rozbudowują gniazdo w poziomie, jak i ci, którzy uwierzyli, że Japończyk najlepiej symuluje dziuplę i rozwijają nieprawdopodobne wieżowce sięgające nieba, będące ulami o wąskim przekroju poziomym.
Z praktyki pszczelarzy na całym świecie, wynika jednak, że pszczoły bardzo dobrze czują się w ulach o gniazdach obszernych - Langstrothach, Dadantach, Optimalach. Czy to "najlepsze ule"? Nie mam pojęcia. Na pewno są wygodne dla pszczelarza, a i pszczołom nic nie brakuje.
Z tym wyborem oczywiście wiąże się wybór ramki - czy lepsza wąsko-wysoka czy szeroko-niska?
Mając na własnej pasiece zarówno szeroko-niską (nie taką znowu szeroką...) wielkopolską i wąsko-wysoką warszawską poszerzaną, widzę, że jedna i druga ramka ma swoje wady i zalety z punktu widzenia wygody pracy. Nie ma sensu tu tego analizować. Każdy wybór będzie dobry... z innego punktu widzenia.
Czy potrzebne są siatki, górne wylotki, otwór w każdym korpusie? Nie sądzę. Ważne, żeby była dobra wentylacja.
Według mnie z punktu widzenia pszczelarstwa naturalnego to wszystko są wybory drugorzędne. Najlepiej wybierz to co odpowiada Tobie i będzie dla Ciebie wygodne.
Ul za to ma być naturalny - najlepiej drewniany, słomiany czy z trzciny. Ważne, żeby sprzyjał rozwojowi mikrożycia.
O ulach pisałem w tych postach:
Dlaczego pełne dennice z próchnem, a nie siatki
Mój ul jest najlepszy
Pszczoła
Odwieczny dylemat - skąd wziąć "dobrą" pszczołę?
Jeżeli jesteś już pszczelarzem nie zabijaj swoich matek i nie sprowadzaj innych. Przejdź na metody naturalne i rozmnażaj te, które przeżywają. Ot, cała filozofia.
Jeżeli dopiero zaczynasz i chcesz sprowadzić coś wartościowego do swojej pasieki to proponuję na start 2 klucze doboru matek:
1. matki lokalne, z pasiek, w których nie wymieniano pszczół od dziesięcioleci
2. matki selekcjonowane na cechy higieniczne, odporność na warrozę lub inne choroby.
A potem... rozmnażaj te, które przeżywają.
O pszczołach, hodowli czy moim podejściu do tego tematu, pisałem w tych postach:
Matka jest tylko jedna
Pszczołą na trudne czasy
Juhani Lunden i znaczenie bioróżnorodności
Nowe pszczoły, nowe geny, nowe szanse
Ciekawy przypadek Juhaniego Lundena
Poszukiwanie doskonałości
Mój plan, czyli pszczelarski model ekspansji
Oprócz tego napisałem szereg postów o znaczeniu bioróżnorodności.
Poza tym, wraz z kolegą Łukaszem napisałem o tym temacie artykuł, który został opublikowany w miesięczniku "Pszczelarstwo".
Łukasz napisał również ciekawy artykuł o pszczole lokalnej na swoim blogu, który został zamieszczony na stronie Wolnych Pszczół, a nadto ciekawe podsumowanie na temat źródeł dostępności selekcjonowanych matek.
Wszystko to jednak sprowadza się do tych dwóch kryteriów, które wskazałem powyżej.
Dawać węzę czy nie dawać?
Ja nie daję.
Dzięki temu odpada mi szereg zmartwień. Nie muszę się martwić o :
- czystość wosku
- odpowiednią wielkość komórek (przynajmniej docelowo, po regresji pszczół)
- ilość trutni w rodzinie
- najlepszy układ komórek w gnieździe
- niepotrzebne wydatki
- skąd wziąć kupę czasu, żeby tą węzę do ramki wprawić
Dodatkowymi problemami są:
- jeżeli chcemy zachować nasz ul jako ul ramkowy, to trzeba co jakiś czas kontrolować i sporadycznie poprawiać plaster w ramce, aby budowany był równo
- wirowanie młodego wosku musi się odbywać na niższych obrotach
- regresja pszczół idzie trochę wolniej niż w przypadku podania węzy z małą komórką.
Dla mnie bilans jest jaki jest - świadczy o tym mój wybór.
O węzie, wosku pisałem przede wszystkim tu:
Wosk i środowisko ula
Like grandpa did... czyli nowoczesne pszczelarstwo
Cukier czy miód?
Dla pszczelarstwa naturalnego kluczowe musi być opowiedzenie się po stronie miodu... Oczywiście nie zawsze się da. U siebie robię wszystko, żeby zminimalizować karmienie pszczół cukrem. Oprócz miodobrań, które wykonałem, aby uwolnić stare ramki, w tym roku odebrałem miód tylko z 2 rodzin. Jedna później nie dostała cukru, gdyż tego nie wymagała, druga dostała 3 lub 4 litry syropu, ale jak się później okazało (przy dźwiganiu ula), również syropu nie potrzebowała.
Reszta młodych rodzinek cukier dostała z powodu suszy. Nie odbierałem im jednak niczego dla siebie. Tak zamierzam to praktykować i myślę, że nie da się prowadzić pszczelarstwa naturalnego równocześnie prowadząc gospodarkę "rabunkową".
Pszczelarz dostaje nadmiar. Pszczoła dostaje tyle ile potrzebuje.
Stop dezynfekcji i znaczenie mikroflory
Zaczynając przygodę z pszczelarstwem naturalnym musisz zaprzyjaźnić się ze wszystkim co żyje w ulu. Od dziś skorki i barciaki to Twoi przyjaciele. Zdrowej rodzinie nie zaszkodzą, mogą za to wspomóc cię w prowadzonej selekcji przyspieszając eliminację nieprzystosowanych. Dezynfekcja i substancje chemiczne krótko i długofalowo szkodzą przystosowaniom pszczoły. Jak to pogodzić z potrzebą okresowego wspomagania chorych pszczół? Nie wiem. Nie mam odpowiedzi na to pytanie i dlatego podjąłem decyzję o odstąpieniu od takiego wspomagania. Jeżeli znajdziesz na to pomysł to:
- zastosuj go bez wahania;
- ... będziesz pierwszy na świecie....
W tym miejscu polecam lekturę przetłumaczonego przeze mnie tekstu Michaela Bush'a:
Dlaczego nie biorę pod uwagę jakiejkolwiek formy leczenia
Wywozić czy nie wywozić?
Problemem pszczelarstwa jest ... ten cholerny miód! Trzmiele mają się względnie dobrze, murarki też (o ile nie wytrujemy ich w czasie oprysków). A pszczoła miodna ma się coraz słabiej. No tak, chcemy miodu, więcej i więcej. A jak już mamy więcej to i tak jest go za mało. Selekcja i metody pszczelarstwa komercyjnego robią swoje i pszczoła słabnie.
Wywożenie pszczół to z reguły dodatkowa solidna porcja miodu i ... olbrzymi stres dla pszczół. Ale cóż poradzić jak pszczelarze chcą więcej?
Chcesz prowadzić pszczelarstwo naturalne? Odpuść sobie wywożenie, nie stresuj pszczół. Nie zmieniaj im non stop warunków życia. Znajdź miejsce gdzie dadzą radę żyć i ciesz się tym ile dają. Chcesz więcej? Postaw więcej uli, postaw je w innych miejscach. Ograniczaj pracę i tym minimalizuj koszty i ciesz się z tego co pszczoły ci dają. Na chytrość nie ma rady... Pszczoła będzie cierpieć...
Poczytaj tu...
Pszczelarz na głodzie
Podsumowanie
Pszczelarstwo naturalne prowadzić można na wiele sposobów i nie ma tu prostych odpowiedzi. Nie ma gotowych rozwiązań. Nie można powiedzieć: zrób tak a tak, a pszczoły nie będą potrzebowały chemii, będą żyły w zdrowiu i szczęściu i będą dawały tony miodu.
Pszczelarstwo naturalne to dostosowanie metod gospodarki pasiecznej do pszczoły, a nie pszczoły do metod gospodarki pasiecznej. Kilka dodatkowych prostych rad na start zawarłem tutaj.
Jeżeli ktoś mi powie, że wrzucenie matki w izolator Chmary na miesiąc to sama natura i dostosowanie się do potrzeb pszczół, to odpowiedź może być tylko jedna: upadł na głowę...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz