sobota, 19 grudnia 2015

Węzowy syndrom odstawienny, czyli jak gospodarować bez węzy

Od dwóch lat praktykuję pszczelarstwo bez węzy. Z niezrozumiałych dla mnie przyczyn jest to coś dziwnego i nietypowego. Osobiście nie mogę się nadziwić dlaczego pszczelarze używają węzy. Owszem, widzę jej parę zalet. Można dołożyć korpus i mieć wszystko gdzieś - pszczoły powinny raczej zbudować plastry na węzie, czyli tam gdzie chcemy. Można też szybciej przeprowadzić regresję pszczoły. Można ... no w zasadzie tyle tych poważniejszych zalet praktycznych. Owszem, dodaje się trochę wosku do ula, a więc teoretycznie mniej spracują się pszczoły. Ale czy to na pewno zaleta? Do wirowania węza i druty nie są potrzebne. Trutnie uważam, za niezbędne dla prawidłowego rozwoju rodziny zgodnie z potrzebami pszczół. Różnicę w wielkości komórek na plastrze uważam za zaletę... No i mógłbym tak dłużej, ale w sumie o większości tych spraw już pisałem. Dziś chciałem podsumować bardziej praktycznie jak to wszystko bez węzy ma działać.

bezwęzowa ramka przed wirowaniem
W zeszłym roku prowadziłem do jesieni 23 rodziny podając im do budowania puste ramki. W tym roku zazimowałem 34 rodziny - również węzy ode mnie nie dostały. Nie jest to skala pszczelarstwa komercyjnego. To łącznie raptem 57 rodzin i pewnie koło 800 odbudowanych bez węzy plastrów. Były to plastry budowane w starych zwykłych ramkach, w takich samych ramkach, ale odrutowanych, w ramkach ze zheblowaną do szpica górną beleczką, a także w ramkach z wklejonym paskiem węzy. Skąd się wzięły te ostatnie? Rok 2014 był pierwszym rokiem prowadzenia przeze mnie pszczelarstwa naturalnego. Mniej więcej wiedziałem co chcę robić i dokąd dojść, za to za bardzo nie wiedziałem jak. Wiedziałem już, że potrzebuję "małej pszczoły". Co więcej wówczas wierzyłem w konieczność posiadania małej pszczoły!
plaster bezwęzowy na ramce odrutowanej -
drut został z wcześniejszych czasów
Zacząłem sezon wierząc, że przejdę cały sugerowany cykl regresji pszczoły - czyli w pierwszym sezonie podam pszczołom węzę z komórką 5.1, a w kolejnym (czyli w obecnym) będę podawał węzę 4.9. Rok 2016 miał być według tych założeń pierwszym bez węzy. Zbiłem kilkadziesiąt ramek i zacząłem je drutować. Węza 5.1 z RZP (ponoć to węza z komórką faktyczną 4.95 - nie wiem, nie mierzyłem) czekała. Kiedy odrutowałem już z 25 czy 30 ramek przyszedł kryzys. Miałem dość zbijania i drutowania ramek. Wiedziałem jednak, że zapewne będę ich potrzebował około 300 lub 400 na bieżący sezon. Załamałem się, poddałem się. Byłem już po (czy w trakcie?) lekturze Bush'a. A Bush twierdzi, że pszczoła, która radzi sobie z warrozą, to pszczoła z komórki poniżej 5.0. Więc uznałem, że lepiej wykorzystać węzę, żeby szybciej dojść do celu. Ale po odrutowaniu części stwierdziłem, że ta robota nie ma sensu, skoro pszczoły i tak będą same się zmniejszać. Uznałem, że skoro już odrutowałem ramki i mam trochę węzy to część jej wprawię na próbę. Ale pociąłem arkusz na 4 czy 5 pasków i takie paski wstawiłem. Stąd łącznie było u mnie właśnie koło 30 ramek z wprawionym kilkucentymetrowym paskiem węzy. Reszta była pusta - sama drewniana ramka.

Przez te dwa lata zauważyłem, że pszczoły świetnie sobie radzą bez węzy. Faktycznie trzeba jednak trochę je "pilnować" jeżeli chcemy mieć odbudowany plaster w ramce, a nie w poprzek.

A jak zrobić, żeby było właśnie tak jak chcemy?
młode pszczele gniazdo bez węzy
Metod jest kilka, a i tak nie będzie nigdy tak równo jak oczekują pszczelarze. Tylko czy to źle? Gdy obecnie patrzę na pszczeli plaster odbudowany na węzie jest dla mnie mocno nienaturalny i ... po prostu brzydki, nieciekawy. Nie, nie. Nie chodzi mi o to, że jest to plaster nie nadający się do pszczelarstwa naturalnego. Chodzi mi o zwykłe poczucie estetyki, o jego wizualną stronę. Przywykłem już do pewnych nieregularności, do różnej wielkości komórek, do niesymetrycznego wzoru, do lekkiej fali. I taki niedoskonały wzór jest po prostu dla mnie naturalny i piękny. Myślę, że dla pszczół też.


Jeżeli masz już rodzinę pszczelą w swoim ulu...

Jeżeli masz już pszczoły siedzące na plastrach, to przejście na system bezwęzowy jest prawie całkowicie bezbolesne i dziecinnie proste. Zapewne masz już jakiś swój opracowany system rotacji plastrów. Od sezonu 2016 po prostu dodawaj puste ramki tak jak dodawałeś te z węzą. Wycofuj plastry na węzie, tak jak wycofywałeś do tej pory. Owszem, jeżeli dodawałeś cały korpus na raz (w końcu tak praktykuje się w ulu korpusowym), to może być z tym jakiś kłopot. Ale jeżeli dodawałeś po kilka ramek na raz to rób tak jak do tej pory.

Ja dodaję puste ramki w różnej ilości i w różny sposób - w zależności od siły rodziny i jej układu w ulu (ilości zajmowanych korpusów). Jeżeli pogoda jest odpowiednia rozsuwam odbudowane ramki i wkładam pustą pomiędzy (np. w układzie O-odbudowana, P-pusta - O-O-P-O-O-P itp itd). Jeżeli mam pszczoły na 1 korpusie, a chcę rozdzielić je na dwa i dodać pustych ramek to w zależności od pory roku, pogody czy innych czynników układam dwa korpusy w układzie: P-O-O-O-O-O-P-P-P itp. Jeżeli jest bardzo ciepło być może zdecyduję się na przedzielenie pustą ramką układu odbudowanych (np. O-O-P-O-O-O-P-P), jeżeli będę widział, że rodzinka bardzo ładnie idzie z rozwojem.

Jeżeli pracujesz z zatworami możesz dodać pustą obok odbudowanych, a przed zatwór. I tak dalej i tak dalej i tak dalej.
rozpoczęty plaster na zwykłej ramce wielkopolskiej typu hoffmanowskiego
bez jakiegokolwiek przygotowania górnej beleczki

We wszystkich tych sposobach odbudowane plastry będą równe i będą pięknie mieścić się w ramce. Zagrożeniem jest tylko to, że trzeba podzielić gniazdo, być może również i przedzielić czerw, a przy rodzinie wielkości 1 korpusu (mi często zdarza się pracować na takich z racji prowadzenia "modelu ekspansji") pszczoły do wygrzania takiej rodziny nie ma za dużo. Przy załamaniu pogody istnieje zagrożenie wychłodzenia czerwiu i rozwinięcia się choroby czy choćby załamania rozwoju rodziny. Wszystko zależy od warunków. Trzeba nabrać doświadczenia i umiejętności oceny bieżącej sytuacji. Ja przyznam, że jeszcze nie do końca to umiem. Zdarzało mi się popełniać błędy i parę razy zawężałem gniazdo, które wcześniej poszerzałem... Do tego - jak i do wielu innych pszczelarskich prac - potrzebne jest odpowiednie doświadczenie. Przy węzie jest o tyle prościej, że można wrzucić korpus na górę lub pod spód i tak zostawić. Pszczoły przejdą sobie kiedy będą chciały, a my nie rozdzielamy gniazda.

pszczele gniazdo z góry - plastry
budowane są równo w ramkach
Jeżeli rodzina jest większa - zajmuje 2 lub 3 korpusy, a nie 1, to problem jest znacząco mniej groźny dla rodziny. Po pierwsze w większej rodzinie pszczoły jest więcej, a więc rozdzielenie czerwiu raczej nie powinno skutkować jakimiś problemami, o ile nie przyjdzie prawdziwe, długotrwałe załamanie pogody. Po drugie z racji większej ilości odbudowanych ramek, dokładane ramki puste można wkładać rzadziej, a tym samym w ulu mniej będzie pustych miejsc, które mogą grozić wychłodzeniem czerwiu. I wówczas najlepiej wrzucać puste ramki w rejon centrum gniazda systematycznie rozsuwając gniazdo w bok, a skrajne ramki wycofywać, lub przerzucać na górę ula - do miodni.

W przypadku dokładania pustych ramek do istniejącej rodziny w zasadzie możesz mieć zwykłą najprostszą ramkę. Nie musi być w żaden sposób dostosowywana do gospodarki bezwęzowej. Pszczoły będą budować pomiędzy plastrami, pomiędzy plastrami, a ścianką ula, czy zatworem, albo równolegle do odbudowanego plastra. Oczywiście przy dużym pożytku jeżeli będzie kilka ramek z boku, każda kolejna będzie bardziej wygięta, gdyż pszczoły, chcąc zebrać jak najwięcej nakropu będą wydłużać odbudowane komórki, zamiast tworzyć nowy plaster.

ZASTRZEŻENIA : Oczywiście metody poszerzania gniazda należy dostosować do wielkości rodziny, pory roku i pogody! Nie chcę, żeby mi ktoś zarzucił, że sugeruję rozdzielanie czerwiu w czasie np. wczesnego rozwoju wiosennego. W tym przypadku należy dodawać tylko ramki z boku. Te metody podziału rodziny, które opisałem można zastosować w czerwcu czy lipcu, czy ogólnie w okresie rójek lub przy silnej rodzinie.
Poza tym, jeżeli wsadzisz pustą ramkę między ramki miodu, może się okazać, że pszczoły nie będą chciały jej budować, a będą wolały wydłużyć komórki bocznych plastrów (jest to dla nich bardziej ekonomiczne rozwiązanie z uwagi na zużycie wosku). Jeżeli wsadzisz pustą ramkę pomiędzy ramki w gnieździe, na 99% pszczoły odbudują piękny, nowy, równy plaster.


Osadzanie nowej rodziny na pustych ramkach, lub dołożenie pełnego korpusu


Bardzo sporadycznie zdarza się większy kłopot... Zwłaszcza
przy małych rodzinkach. Tu osadzony pakiet wziął się ostro
do budowy - pszczoły wyginały plaster, wydłużając komórki.
Jakby tego było mało urwał się jeden plaster. Ostatecznie
rodzinka została ładnie wyprowadzona, plastry wyrównane.
Dziś te pszczoły mają 2 pełne korpusy równych
(względnie) ramek.
Tu sytuacja jest trochę inna. Jeżeli pszczoły nie mają jeszcze żadnego zaczątka gniazda, mogą zacząć budować niezgodnie z naszą wolą. Kto wie co nimi kieruje kiedy wybierają właśnie taki układ gniazd? Mówią, że chodzi o wentylację. Ale czy na pewno? Jestem głęboko przekonany (choć jest to tylko moje wewnętrzne osobiste przekonanie, którego nie zamierzam weryfikować), że każda rodzina miałaby swój nie powtarzalny układ plastrów w takim samym ulu czy dziupli. Kto wie, może nawet nie dałoby się wyciągnąć z tego żadnej statystycznej prawidłowości...? Nieważne - może i tak nie jest. Może mają jakiś wewnętrzny zmysł i odbywają swoje studia inżynieryjne? Ale ja raczej obstawiałbym, że budują jak im się podoba i jak jest zgodnie z ich poczuciem estetyki - po prostu tak jak zaczną pierwsze pszczoły "projektantki" - być może nawet i całkiem przypadkowo. Potem być może coś korygują, poprawiają i dostosowują do jakichś czynników zewnętrznych.

Aby trochę pokierować ich wolą można spróbować paru sztuczek. Pewnie czasami zadziałają, a czasami trzeba będzie odgiąć plaster lub nawet odciąć jego kawałek, jeżeli nie będzie dało się go naprostować.

1. paski z węzy.
Faktycznie to pomaga. Ramki z paskami węzy odbudowywane są równo. Tylko tak naprawdę niewiele zarabiamy naszej roboty i kłopotu. Musimy drutować (chyba że mamy jakiś inny patent na wprawianie węzy), musimy wklejać węzę, musimy podjąć trud znalezienia dostawcy dobrej węzy z czystego wosku. Potem jest już dobrze, bo pszczoły mają sporo swobody, a plaster jest równy.
... Ale mnie to nie przekonuje. Mnóstwo niepotrzebnej pracy, zysk z tego niewielki (rzecz jasna według mojej subiektywnej oceny opartej na moich doświadczeniach, ale i oczekiwaniach).

rozpoczęty warszawski poszerzany
bez węzy
2. patyczki doklejone do górnej listewki.
Próbowałem tego patentu na ramkach w moim warszawiaku - pszczoły budują ładne plastry, ale wcale nie jestem pewny, że to właśnie dzięki temu... Może tak? Nie potwierdzam nie zaprzeczam. Miałem jednak wrażenie, że czasem zaczynały budowę niejako z boku tych listewek i zabudowywały je, ale bardziej jakby te patyczki im przeszkadzały, a nie nakierowywały na właściwą oś... Nie wiem.

3. heblowane górne beleczki
To jest patent jaki mam na większości moich ramek. Generalnie działa. Pszczoły zaczynają budowę od wykonanego szpica. Ale i tak wyginają czasem plastry czy idą po skosie łącząc plastrem kilka ramek... Ten patent dla mnie jest jednak najlepszy dając mi największą "kontrolę" (jeżeli mogę się łudzić, że mam jej choć trochę) przy najmniejszej ilości mojej pracy. Kiedyś zmierzyłem sobie czas tej pracy i niecałe 3 minuty zajęło mi zheblowanie 11 górnych beleczek ramek (korpus) - przy przygotowanej wcześniej kupce beleczek na wyciągnięcie ręki. Wychodzi paręnaście sekund na ramkę. Nie wiem czy to dużo czy mało, ale na pewno mniej niż przy drutowaniu i wtapianiu węzy.

Bush podaje jeszcze kilka innych sposobów. Kto chce może zajrzeć na jego stronę. Sugeruje na przykład wycięcie starego plastra w taki sposób, że pozostawione są pojedyncze rzędy komórek. Tej metody jeszcze nie próbowałem, ale przyznam, że jest dla mnie kusząca. Chcę na razie jednak jeszcze trochę podawać tylko puste ramki, aby nie sugerować pszczołom większych rozmiarów komórek nawet tylko pojedynczym ich rzędem.

A jaką metodę wypracowałem u siebie?
obawy przed krzywymi plastrami,
są mocno przesadzone
Po pierwsze mam wspomniane zheblowane ramki, które przynajmniej każą pszczołom zacząć tam gdzie chcę. Do tego osadzając rójkę czy pakiet podaję im jedną odbudowaną ramkę z jajkami lub młodym czerwiem otwartym. Dzięki temu pszczoły mają już "ścianę plastra" do której mogą budować równolegle, a czerw powstrzymuje je od chęci ucieczki. A potem trochę trzeba korygować, ale radzą sobie dobrze. Czasem wyginają rożek plastra, to przy przeglądzie im go prostuję zgodnie z moją wolą. I tak sobie jakoś radzimy.

Zauważyłem ponadto, że znacząco mniej jakichkolwiek problemów jest przy większej rodzince, która pomału zaczyna oddzielać sama ramki gniazdowe od miodni (kraty nie używam) - czyli mniej więcej kiedy dochodzi do siły 2 pełnych moich korpusów wielkopolskich. W takiej rodzinie jaką ramkę bym nie dodał zawsze będzie odbudowana dobrze. W rodzinach 2 - 3 ramkowych kiedy czerw ułożony jest centralnie, a po bokach pszczoły odkładają miód, zawsze chcą wydłużać boczne komórki i tym samym zawijają plaster. Wynika to niewątpliwie z małej ilości dostępnej woszczyny i małej ilości woszczarek, które nie są w stanie nadążyć za zapotrzebowaniem powierzchni (a raczej objętości) magazynowej. Zawsze będą wolały wydłużyć komórki, niż budować plaster od nowa.
sfalowane plastry - to się zdarza
(tu: gniazdo padłej niewielkiej rodziny - jesień 2014)


Pszczelarskie poczucie estetyki


każda ramka bezwęzowa ma swój
indywidualny wzór komórek


Plastry "równe" są uznawane przez znaczącą większość pszczelarzy za "lepsze". Nie wiem w czym są lepsze zarówno obiektywnie jak i dla tych, którzy wygłaszają te opinie. Nie są ani ładniejsze, ani trwalsze, ani lepiej nie trzymają miodu. Mój bezwęzowy plaster bardzo mi się podoba. Czasem mam z nim problem, kiedy nadmiernie się wykrzywi w czasie budowy. Odcinam wówczas parę centymetrów plastra od góry, a jeżeli doszedł do bocznej beleczki sąsiedniej ramki to również z boku, przesuwam go palcami lub dłutem ... i już. Tak wiem, to nienaturalne tak psuć pszczołom, a sam śmiem twierdzić, że uprawiam pszczelarstwo naturalne. Nudzi mnie jednak stałe odpowiadanie na te same argumenty. Uważasz, że Twój nudny plaster z równymi rzędami i kolumnami jest lepszy? Drutuj, wprawiaj węzę. Twój ul będzie czysty, schludny i "doskonały".

9 komentarzy:

  1. Cześć Bartek, chciałbym prosić Cię o radę: ul korpusowy o ramce szeroko - niskiej wydaje się być idealnym do gospodarki "naturalnej" pozwala bowiem ograniczyć liczbę przeglądów do niezbędnego minimum. Każde otwarcie ula to stres dla pszczół oraz zakłócenie w komunikacji (zmiana stężenia feromonów w powietrzu ulowym). Wydaje mi się że zalety tej ramki kończą się w momencie gdy odstępujemy od stosowania węzy; z opisów na Twoim blogu wynika że ponownie podstawową jednostką operacyjną staje się nie korpus a ramka. I teraz moje pytanie: zastanawiam się nad eksperymentalnym (2 ule) chowem bez węzy i ta ramka szeroko-niska już intuicyjnie mi nie pasowała, idealną wydaje mi się być ramka wąsko-wysoka ula warszawskiego zwykłego; jest to ul o którym powszechnie pszczelarze mówią że jest dobry dla pszczół ale nie koniecznie dla pszczelarza. Ul ten nie jest znany na Świecie, ale wydaje mi się że gdyby pszczelarze organiczni w USA wiedzieli o jego istnieniu również wprowadziliby go do swoich pasiek. Co o tym sądzisz? Pozdrawiam - Marcin

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć,
      ja wcale nie uważam, że zalety ramki szeroko niskiej kończą się przy pracy bez węzy. Wręcz uważam, że taka ramka jest wygodna i dobra - ma to zalety choćby przy wirowaniu (Jeżeli wycinamy plastry i wygniatamy to nie ma to znaczenia jaką ramkę mamy). Owszem trzeba trochę poprawiać przy budowie plastrów. Ale zalety pracy w ulu korpusowym nie kończą się na fazie budowy plastra. Po wirowaniu można oddać pszczołom taki korpus z 2 czy 3 pustymi ramkami w środku, Można robić podziały rodzin używając całego korpusu itp. Poza tym podłożony pusty korpus pod korpus odbudowany na pewno będzie wybudowany "lepiej" niż jeżeli damy pusty korpus na górę - o ile jednak ramki będą odpowiednio spreprawowane (np. zheblowane do szpica jak u mnie). W końcu pszczoły będą chciały na dole budować przede wszystkim ramki gniazdowe, a nie ramki na miód (to właśnie te ostatnie są głównie wykrzywiane).

      Natomiast ja na prawdę uważam, że ul nie ma żadnego znaczenia w gospodarce naturalnej czy bezwęzowej. Każda ramka ma swoje zalety. Mi podoba się zarówno mój wielkopolski jak i mój warszawiak. Poza tym nie dajmy się zwariować, że praca ulem korpusowym musi być zawsze w pełni zautomatyzowana i tylko całym korpusem. Przecież robi się również przeglądy pojedynczych ramek - można w tym czasie dokładać te puste... przeglądy robi się nawet w pasiekach towarowych (może mniej się zagląda, mniej miesza, ale jednak).

      Usuń
  2. Cześć Bartek, przyznaję że gdy robiłem podziały rodzin stosowałem tę samą zasadę, tzn. korpus z węzą ustawiałem pomiędzy dennicą a korpusem z pszczołami z dzielonej rodziny; dla pszczół jest to bardziej naturalne rozwiązanie i rodzina nie traci ciepła, gdyż gniazdo jest w górnym korpusie dopóki nie odbudują dolnego. Pozdrawiam Cię i życzę wszystkiego najlepszego w Nowym Roku, a zwłaszcza by "załamanie" które zaliczyłeś było pierwszym i ostatnim. P.S. informacja odnośnie mikroorganizmów ulowych daje wiele do myślenia...

    OdpowiedzUsuń
  3. Ekonomia ma znaczenie. Węza jest pierońsko droga, bezsensownie wręcz droga. Odbiera spora część należnej pszczelarzowi korzyści.
    Zbijanie i drutowanie ramek to istotnie horror. Trwa to godzinami, praca posuwa się wolno, a przecież wszyscy trąbią o zgnilcu, więc czuję się zobligowany do wymiany ramek na nowe. Może więc przynajmniej zaoszczędzić na węzie?
    Pomysł z paskami węzy stosowałem, ale trochę inaczej. Miałem sporo niewymiarowej węzy i różnych skrawków. Nakładałem to na rozgrzane druciki, lepiłem palcami. Mimo, że taka węza składała się z nierówno posklejanych kawałków, pszczoły ją ładnie odbudowywały.
    Plaster bez drutów? W półnadstawce wielkopolskiej to działa. Warunkiem jest włączenie półnadstawki niejako do gniazda (krata odgrodowa na półnadstawkę).
    Dzika zabudowa trutowa, którą zapuściłem przez lenistwo okazała sie pancerna, a pszczoły po wychowaniu trutniów nanosiły na te wielkie komórki miód...
    Od dawna fascynuje mnie metoda Henryka Skowrona, ale to chyba nie do ula wielkopolskiego...

    OdpowiedzUsuń
  4. Kurcze fajnie, że pszczelarze mają całkowicie odmienne doświadczenia i praca profesjonalistów przynosi tak wiele ciekawych informacji. Trzeba być ze wszystkim na bieżąco - to wygląda jak zabawa w małe Państwo, żeby rozwinąć, stwarzać możliwości i ostatecznie zbierać z tego korzyści.

    OdpowiedzUsuń
  5. Cześć Bartek, proszę o poradę. Ok. 2 tygodnie temu dołożyłem 4 puste ramki WZ z patyczkami od szaszłyków do rodziny obsiadającej 10 ramek. Układ wyszedł OOPOOPOOPOOPOO. Po tygodniu od tej operacji przegląd i stwierdziłem 60% odbudowania każdej ramki. Jestem początkujący i mam wrażenie że to komórki trutowe, ale pytanie jest inne: Gdzie Twoim zdaniem powinienem dołożyć im nowe puste ramki? Pszczół jest dużo i siedzą na beleczkach pod powałką, na zatworze i za zatworem. Z góry dzięki i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. cześć,
      to zawsze są dylematy gdzie dołożyć i tak naprawdę zależy od wielu czynników. Więc jednoznacznie nie doradzę.

      rady ogólne są takie:
      1. żeby było równo i szybko, to między czerw w środek gniazda. Jest to sposób na najszybsze budowanie, bo pszczoły w środku gniazda (czyli tam gdzie im to najbardziej przeszkadza) mają wyrwę, którą muszą załatać. NIestety to grozi wychłodzeniem gniazda (o tej porze roku, to może nie), a jeśli myślimy w kategoriach pszczelarstwa naturalnego, to zmieniamy sposób komunikowania się pszczół i powodujemy u nich pewien stres. Pszczelarze naturalni często robią wszystko, żeby nie ingerować w gniazdo przez cały sezon. U mnie jest z tym różnie - mam coraz więcej odbudowanych ramek, więc staram się coraz mniej takiego sposobu stosować - ale zdarza mi się.
      2. zupełnie na boku jeżeli nie będzie zatworu lub ściany ula, to może być pokrzywione. W tej sytuacji pszczoły mogą budować większe komórki pod miód (najmniejsze budują w środku gniazda pod czerw), więcej wykrzywiać itp czyli możemy mieć wolniejszą regresję pszczoły do pierwotnego rozmiaru. Takie rozwiązanie spowoduje też, że pszczoły będą budować dość niechętnie. tj. będą tam budować gdy już opanują całą resztę gniazda i będą potrzebowały dalej się rozrastać.
      3. pewnym kompromisem jest włożenie ramki na skraju czerwiu, czyli jako kolejnej ramki - między odbudowane z miodem/pokarmem, a czerw. To skłoni je do odbudowy, ale ta odbudowa powinna nastąpić względnie szybko.

      Im bardziej chce się stosować zasady pszczelarstwa naturalnego, tym mniej powinno być ingerencji w gniazdo. Natomiast - jeszcze raz: włożenie pustej ramki w środek gniazda jest dość dużą ingerencją, ale gwarantuje to, że pszczoły od razu przystąpią do budowy i odbudują ramkę szybko - nawet jak będzie słaby pożytek, albo rodzina przestanie rosnąć np. w środku lata.
      Jeżeli pszczół jest dużo, rozwijają się, jest pożytek, a chcesz im dać zajęcie to możesz na przykład włożyć puste ramki po dwóch stronach czerwiu i po obu stronach ula na skrajach (przed ścianą ula/zatworem).

      Ale sam musisz podjąć decyzję. :-)
      pozdrawiam

      Usuń
    2. Dołożyłem po 2 N-nowe puste ramki. Na taki układ: OOPOOPOOPOOPONON zdecydowałem się z dwóch powodów, po 1) poprzednią operacją wystarczająco zaingerowałem w gniazdo, po 2) w silniejszej rodzinie ostatnia ramka była zaczerwiona. Dla ciekawości podam jak wyglądają u mnie odbudowane ramki bez węzy. Patyczki od szaszłyków zamontowane w pionie, plastry po 2 tygodniach odbudowane w 90%, od góry dojrzały miód, pod nim placyk wielkości dłoni czerwiu trutowego zasklepionego, reszta to komórki pszczele z czerwiem odkrytym i jajeczkami. Jestem bardzo zadowolony, to mój pierwszy sukces, bo pszczoły mam dopiero od 18 kwietnia. Dzięki i pozdrawiam

      Usuń