Wszystkiemu winni są inni!
Inni przywlekli warrozę do Polski.
Inni zaniedbali zwalczenia zarazy w zarodku.
Inni nieudolnością i ignorancją doprowadzili i wciąż doprowadzają do uodpornienia warrozy na leki.
Inni powodują nieustającą reinwazję warrozy w pasiekach.
Inni mają pszczoły, które roznoszą też nosemozę, zgnilca i wszystko co złe.
Inni nie potrafią dobrze przeleczyć pasieki i dlatego nasza pasieka ma nieustanne problemy.
Inni mają rojliwe i niemiodne pszczoły, które przenoszą geny rojliwości i małej miodności.
I tak można wymieniać. My mamy najlepsze pasieki i pszczoły. Inni mają słabe. Nie potrafią nic zrobić dobrze. I dlatego właśnie są trzymaczami, roznoszącymi choroby.
W oczach sporej większości (pewnie prawie wszystkich) pszczelarzy ja jestem jednym z innych. Jestem trzymaczem pszczół, który nie leczy, pozwala swoim pszczołom zarażać ich pasieki powodując stałą reinwazję. Wiosną o mnie tego nie powiedzą, bo nie mam już pszczół, ale jesienią...? Zapewne znów będę innym. Dziś jestem kimś gorszym niż inny, bo pozwoliłem na śmierć pszczół. To jasne, że to moja wina. Ja mogę sobie to zwalać na innych, ale dla innych winny jest jeden - ja.
Inni powinni wreszcie zająć się problemem warrozy. Inni w tym przypadku to uniwersytety, ośrodki czy placówki badawcze, instytuty czy wreszcie hodowcy. Od rozwiązywania problemu systemowo są inni. Cytując jednego z byłych kandydatów w wyborach w Białymstoku: "od tego oni są ... od tego są oni".
Pszczelarze są od zwalczania warrozy. Właśnie tak. Nie od trzymania pszczół, bo od tego są trzymacze. To samotłumaczący się termin... czyli taki który tłumaczy się sam. Pszczelarz ma za zadanie wybić warrozę w pasiece, bo inaczej jest trzymaczem, a nie pszczelarzem. Ci co dbają o pszczoły (czyli pszczelarze) zabijają warrozę. Trzymacze dręczą pszczoły warrozą, bo są tylko trzymaczami. Im lepszy pszczelarz tym skuteczniej zabije warrozę. Im gorszy tym bliżej mu do trzymacza.
Więc skoro inni nie chcą zająć się problemem warrozy, nie chcą wyhodować dla nas odpornych pszczół, to trzeba być pszczelarzem, a nie trzymaczem. Inni nie pracują nad selekcją bo nie chcą - oni chcą zarobić na lekach. W interesie innych jest sprzedaż leków więc jasne, że w ich interesie nie będzie hodowla odpornych pszczół.
Inni są źródłem wszelkiego zła, zarazy i występku... Jakiś Człowiek-Pszczoła, Bee-Man powinien mieć supermoc uśmiercania warrozy i zwalczania tego zła, zarazy i występku, który dręczy cały świat pszczelarski...
Kiedy wreszcie zrozumiemy, że każdy z nas jest innym? Każdy ma wpływ na wszystko, każdy może robić wszystko. Inni to my, my to inni. To od nas zależy czy pszczoła będzie odporna na warrozę czy nie, bo jesteśmy trzymaczami i pszczelarzami.
Zabijanie warrozy nie rozwiązuje problemu. Gdyby rozwiązywało to nie byłoby już warrozy, ... albo problemu... a tymczasem warroza jest cały czas, a problem z nią jest coraz większy każdego roku. Ile jeszcze lat minie zanim wiele osób dostrzeże to, co dziś dostrzegają nieliczni - że walczy z wiatrakami. Odsuwa od siebie nieuniknione, przesuwa problem na przyszłe pokolenia.
Jeżeli inni, czyli ośrodki badawcze czy hodowcy, nie chcą rozwiązać tego problemu, to muszą go rozwiązać inni. Inni ludzie chętnie podjęliby selekcję pszczoły, ale po co, skoro po sąsiedzku są inni, którzy zmiksują geny pszczół genami nieodpornymi i przez nich będzie też reinwazja w pasiekach. Nie podejmują więc tej selekcji przez innych.
Ja nie zamierzam patrzeć na innych. Niech inni robią co chcą. Mogę być innym, mogę być trzymaczem. Jak wszyscy będziemy patrzeć na innych to nic nie zmienimy, bo uznamy, że inni zniweczą nasze próby. A pszczelarstwo wymaga zmiany. Inni niech patrzą na siebie. Byle byli świadomi, że są też innymi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz