Zapraszam do lektury.
Część 1 - tutaj.
Część 2 - tutaj.
Część 4 - tutaj.
"Ucząc się od pszczół" - relacja z Konferencji z Holandii (3)
W dyskusji, po omówionych już w artykule wystąpieniach, podkreślono, że nawet naukowcy na co dzień zajmujący się badaniem pszczoły miodnej nie znają wszystkich mechanizmów pozwalających dziko żyjącym pszczołom przetrwać w starciu z roztoczami. Wskazano też, że sam proces adaptacji nie dotyczy jedynie pszczół, a całego środowiska ich życia, a więc także samego dręcza pszczelego, jak i całego mikroekosystemu, wliczając w to nie tylko patogeny pszczół, ale również mikroorganizmy symbiotyczne i komensalne.
Podsumowując sesję, prof. Peter
Neumann stwierdził, że naukowcy badający pszczoły po ponad 20
latach wnikliwych studiów nad relacją pszczół i roztoczy mogą
stanowczo potwierdzić, że pszczoła miodna potrafi poradzić sobie
z roztoczami. I fakt ten poparty jest rozlicznymi przykładami z
wielu regionów świata. Jednocześnie dodał, że do dziś wciąż
nie zawsze wiadomo, dlaczego jedne rodziny przeżywają, a inne nie.
Na pewno nie jest to efekt tylko i wyłącznie posiadania jednej z
cech odpowiedzialnych za aktywną walkę pszczół z dręczem (np.
VSH lub tzw. „groomingu”) czy nawet kilku z nich. Dodatkowym
problemem dla wielu pszczelarzy, którzy pragną spróbować swych
sił w tego typu działalności są kwestie prawne. W wielu bowiem
krajach, np. w Niemczech czy Czechach, leczenie pszczół przeciwko
warrozie jest obowiązkowe. Naukowcy muszą więc stale dostarczać
nowych dowodów i próbować przekonywać lokalne środowiska, aby
możliwe były również zmiany legislacyjne, a te mogłyby
następować za zmianą światopoglądu ludzi i pszczelarzy
sprzeciwiających się używaniu substancji toksycznych i biobójczych
w swoich ulach. Nie bez znaczenia jest fakt zwiększającej się
świadomości społeczeństwa (konsumentów) na temat stosowania
tychże substancji podczas produkcji żywności.
Równolegle do opisanego powyżej panelu odbywały się dwie sesje. Jedna na temat sztuki inspirowanej przez pszczoły i pszczelarstwo, a druga na temat zmian środowiskowych, jakie powodowane są przez przemysłowe rolnictwo. Podczas podsumowań Karmit Even-Zur, prowadząca sesję poświęconą sztuce, podkreśliła, że jest to doskonały sposób na dotarcie do szerszej świadomości społecznej. Dzięki pracy w lokalnych społecznościach, w tym również z dziećmi, może być kształtowana świadomość ekologiczna młodego pokolenia. Terry Oxford, który wygłaszał podsumowanie drugiej sesji, podkreślił znaczenie zdrowych ekosystemów i zagrożenia, jakie może nieść ze sobą zmniejszenie się liczby zapylaczy. Omawiano przy tym inicjatywy dotyczące ograniczenia koszenia rejonów przydrożnych czy innych działań wspierających tworzenie choćby niewielkich ekosystemów, w których funkcjonują dzikie rośliny – a wraz z nimi owady i inne gatunki zwierząt. Wskazano, że organizmy, które uważamy za „szkodniki” są częścią jednego z najistotniejszych systemów naszego świata. Ich likwidacja – wbrew wyobrażeniom sporej części społeczeństwa - może oznaczać katastrofę ekologiczną. Oxford podkreślił, że każdy pszczelarz może zadbać o owady zapylające w zasięgu swojej pasieki. Zwrócił się z apelem do pszczelarzy, aby chodzili od domu do domu i przekonywali do sadzenia drzew, krzewów i innych roślin miododajnych. „Pukajcie do drzwi i bądźcie natrętni” - podsumował.
Równolegle do opisanego powyżej panelu odbywały się dwie sesje. Jedna na temat sztuki inspirowanej przez pszczoły i pszczelarstwo, a druga na temat zmian środowiskowych, jakie powodowane są przez przemysłowe rolnictwo. Podczas podsumowań Karmit Even-Zur, prowadząca sesję poświęconą sztuce, podkreśliła, że jest to doskonały sposób na dotarcie do szerszej świadomości społecznej. Dzięki pracy w lokalnych społecznościach, w tym również z dziećmi, może być kształtowana świadomość ekologiczna młodego pokolenia. Terry Oxford, który wygłaszał podsumowanie drugiej sesji, podkreślił znaczenie zdrowych ekosystemów i zagrożenia, jakie może nieść ze sobą zmniejszenie się liczby zapylaczy. Omawiano przy tym inicjatywy dotyczące ograniczenia koszenia rejonów przydrożnych czy innych działań wspierających tworzenie choćby niewielkich ekosystemów, w których funkcjonują dzikie rośliny – a wraz z nimi owady i inne gatunki zwierząt. Wskazano, że organizmy, które uważamy za „szkodniki” są częścią jednego z najistotniejszych systemów naszego świata. Ich likwidacja – wbrew wyobrażeniom sporej części społeczeństwa - może oznaczać katastrofę ekologiczną. Oxford podkreślił, że każdy pszczelarz może zadbać o owady zapylające w zasięgu swojej pasieki. Zwrócił się z apelem do pszczelarzy, aby chodzili od domu do domu i przekonywali do sadzenia drzew, krzewów i innych roślin miododajnych. „Pukajcie do drzwi i bądźcie natrętni” - podsumował.
W sobotę, po otwarciu drugiego dnia
konferencji przez Jonathana Powella oraz wstępie muzycznym, Heidi
Herrmann wygłosiła krótką przemowę pod znamiennym tytułem:
„Ucząc się od pszczół”. Stwierdziła, że dziś, za
pośrednictwem pszczół i innych owadów zapylających Ziemia wysyła
nam sygnały, że przestaje być „samopodtrzymywalnym i
samowystarczalnym układem”. Przynajmniej w tym kształcie, jaki
znają obecne pokolenia. Stwierdziła, że zły stan zdrowia pszczół
nie jest ich własnym kryzysem, ale naszym, gdyż to my do niego
doprowadziliśmy. I to my potrzebujemy pomocy jeszcze bardziej niż
one. Dzisiejsze rolnictwo jest wojną wypowiedzianą naturze i widać
to na każdym kroku. Herrmann stwierdziła jednak, że wciąż możemy
zawrócić z tej ścieżki. Podkreśliła też wielkie znaczenie
pszczół w kształtowaniu świadomości społecznej. Opowiedziała o
tym, jak koordynowała jeden z projektów National Beekeeping Trust
związany z rehabilitacją więźniów skazanych za najcięższe
przestępstwa, w tym zabójców i gwałcicieli. Projekt ten polegał
na sprowadzeniu do jednego z więzień kilku rodzin pszczelich i
nauczenie skazanych obchodzenia się z nimi. Jak się okazało,
dzięki projektowi wielu z nich uzyskało cel w życiu, gdy zaczęli
dbać o rodziny pszczele. Zaobserwowano też zmniejszenie liczby
podejmowanych interwencji, a także prób samobójczych. Nikt nie
wychodzi z więzienia lepszym człowiekiem, chyba że ma pszczoły -
stwierdziła Herrmann. Nagrodzono ją za to gromkimi brawami.
W następnej kolejności wystąpił
ponownie Thomas Seeley. Tym razem tematem wystąpienia był
tytuł jednej z jego książek: „Following the wild bees”
(„Śladami dzikich pszczół”). Profesor opowiedział o swojej
ponad czterdziestoletniej pracy badawczej nad dziko żyjącymi
rodzinami pszczelimi w lesie Arnot w stanie Nowy Jork nieopodal
swojego domu i rodzimego Uniwersytetu. Stwierdził, że zaczynając
pracę naukową nie miał świadomości z jakimi problemami będziemy
mierzyć się w XXI wieku. Gdyby o tym wiedział, jego wcześniejsze
eksperymenty byłyby pełniejsze i dałyby lepszy obraz porównawczy
do bieżącego stanu pszczół. Okazuje się, że stan liczbowy
rodzin pszczelich zamieszkujących las Arnot w 1978 i 2002 był
bardzo zbliżony (według szacunków odpowiednio 18 do 16), choć w
tamtym rejonie od 1992 roku występował dręcz pszczeli. Badania
potwierdziły, że 100% rodzin było nosicielami roztoczy, a pomimo
tego przeżywały. Profesor doszedł do wniosku, że dziko żyjące
rodziny pszczele radzą sobie z dręczem z dwóch powodów. Po
pierwsze, dzięki procesowi selekcji naturalnej, a po drugie - dzięki
zdecydowanie zdrowszemu trybowi życia pszczół. Pszczoły żyją
tam bowiem w sposób bardzo zbliżony do tych warunków, w jakich
ewoluowały. Z badań genetycznych (DNA mitochondrialnego, ale także
DNA jądrowego) dziko żyjących owadów wynikało, że rodziny
pszczele funkcjonujące w lesie Arnot są potomkiniami trzech
matczynych linii genetycznych, podczas gdy przed czasem dręcza
wywodziły się z jedenastu takich linii. To niezbity dowód na to,
że pszczoły przeszły przez tzw. „wąskie gardło ewolucyjne”.
Badania tej populacji potwierdziły, że pszczoły z lasu Arnot
uzyskiwały bardzo dobre wyniki w różnych testach zachowań, które
zgodnie z naszą dzisiejszą wiedzą służą ograniczaniu populacji
roztocza. Wyniki testów na takie cechy jak „grooming”,
otwieranie porażonych komórek czerwiu (co jest cechą łączoną z
tzw. VSH) czy higieniczność (czyszczenie zamrożonego czerwiu)
wykazały, że pszczoły te wypadają znacząco lepiej niż zwykła
populacja wykorzystywana w pasiekach zawodowych i tylko niewiele
gorzej niż populacje selekcjonowane na te poszczególne cechy w
procesie intensywnej hodowli. Profesor wymienił też szereg innych
czynników znacząco zwiększających szanse przetrwania dziko
żyjących rodzin. Nie sposób jednak wymienić wszystkich, choćby z
uwagi na ograniczoną objętość tego artykułu. Seeley podkreślił
jednak, że ewolucja i selekcja naturalna nie szukają konkretnego
rozwiązania, tak jak poszukuje się go w pracach hodowlanych.
Również on zaznaczył wyższość selekcji „negatywnej”
prowadzonej przez naturę nad selekcją „pozytywną”. Obecnie nie
jesteśmy w stanie wskazać wszystkich mechanizmów odpowiedzialnych
za zdolności pszczół do przeżycia pomimo obecności roztoczy.
Wykorzystywany przez nas proces hodowli niesie więc ze sobą
zagrożenie utraty wielu cennych cech pszczół, które są im po
prostu niezbędne do przetrwania.
Profesor Peter Neumann omawiający negatywne czynniki dla pszczół |
Po przerwie wystąpił profesor Peter
Neumann z Instytutu Zdrowia Pszczół Uniwersytetu w Bern w
Szwajcarii. Profesor jest także przewodniczącym międzynarodowej
organizacji COLOSS, zajmującej się między innymi prowadzeniem
badań pszczół w celu poprawy jakości ich życia (www.coloss.org).
Neumann stwierdził, że pszczoły mają dziś problemy takie, jak
wiele innych zagrożonych gatunków: brak siedlisk, pogorszenie
różnorodności i jakości pokarmu, zanieczyszczenie środowiska
naturalnego, zmniejszenie różnorodności genetycznej, stresy
środowiskowe. W przypadku pszczół, jako jeden z głównych
czynników wpływających na stan zdrowia owadów wskazał...
pszczelarstwo. Dodatkowo leczenie pszczół powoduje zmiany w całym
środowisku ich życia, a także uodpornienie się patogenów na
podawane substancje. Zauważył, że wszystkie te czynniki łączy
jedno: działalność człowieka. Profesor podkreślił negatywny
wpływ sprowadzania obcych linii pszczół na przystosowanie lokalne
całej populacji. Stwierdził też, że działalność pszczelarzy w
zakresie zapobiegania naturalnemu rozmnażaniu się pszczół wpływa
na coraz gorszą sprawność zarówno strony matecznej, jak i
ojcowskiej. W szczególności poprzez zapobieganie rojeniu się, jak
również selekcję pszczół na coraz mniejszą rojliwość,
długofalowo wpływamy negatywnie na sprawność matek pszczelich, a
wycinanie czerwiu trutowego w pewien sposób „kastruje” rodzinę
pszczelą, co z kolei powoduje systematyczne obniżenie
przystosowania strony ojcowskiej. Zaznaczył również, że usuwanie
propolisu ogranicza odporność całej społeczności pszczelej
(„social immunity”), a także, że dzięki dużemu zróżnicowaniu
genetycznemu wewnątrz ula pszczoły mogą lepiej specjalizować się
w swoich zadaniach. Uważa, że pszczoły świadomie wybierają
konkretne larwy na młode matki, a wybór ten nie jest przypadkowy –
w przeciwieństwie do tego dokonywanego przez pszczelarzy. Według
profesora Petera Neumanna pszczoły wyczuwają, które z larw
najlepiej nadają się na przyszłe matki, jako wywodzące się z
grupy, którą określił jako „royalists”. Z racji braku
odpowiedniego terminu w naszym języku i tłumacząc dość dowolnie,
można je określić, jako „posiadające królewską krew”.
Stwierdził, że wybór i narzucenie matki wywodzącej się z innej
grupy larw może wpłynąć na „niechęć” do niej ze strony
„poddanych”. Jednym z kolejnych głównych czynników negatywnie
wpływających na stan zdrowia pszczół jest sugerowana powszechnie
coroczna wymiana matek pszczelich. W dalszej części profesor
Neumann podsumował 10 zasad, które powinniśmy zacząć stosować w
pasiekach, aby poprawić stan pszczół i ich lokalne przystosowanie.
Oprócz wyeliminowania opisanych negatywnych czynników, zaleca
przede wszystkim: myśleć globalnie, ale pszczoły hodować lokalnie
(to zresztą jest jednym z podstawowych postulatów każdego
pszczelarza myślącego w kategoriach pszczelarstwa naturalnego),
zapewniać rodzinom dobrej jakości naturalny pokarm, pozwolić
matkom unasienniać się „z wolnego lotu” w rejonie naszych
pasiek. Podsumowując stwierdził, że powinniśmy zacząć starać
się myśleć w tych kategoriach, w jakich może „myśleć”
rodzina pszczela. To z kolei jest jednym z postulatów tzw.
pszczelarstwa skoncentrowanego na pszczole (z angielskiego:
„bee-centered beekeeping”). Na zakończenie profesor Neumann
podkreślił znaczenie selekcji naturalnej dla zdrowia rodzin
pszczelich i w praktykowaniu zdrowego i samowystarczalnego
pszczelarstwa, a swoje wystąpienia zamknął słowami: „Tak,
możesz zacząć to robić już teraz!”.
Zapraszam za miesiąc na kolejną część!
Dzięki za artykuł :)
OdpowiedzUsuńpolecam się! :-)
UsuńSławku, jak Twoja pasieka? masz coś nieleczonego? jak u Ciebie? pozdrowienia.
Jak do tej pory żyje 100%. Mam jedną nie leczoną od kwietnia 2018 i córkę od tej rodziny. Będę rozmnażał w tym roku od nich ale z umiarem. Najbardziej bym chciał aby pojawily sie mateczniki rojowe.
UsuńOdpowiednie odżywianie pszczół to podstawa. Dodawalem w tym roku apilac do syropu. W 2014 tez dodawalem i właśnie większość przeżyła. Trzeba testować w kolejnych latach czy sie to potwierdzić.
OdpowiedzUsuń