poniedziałek, 1 czerwca 2015

Podkurzacz zawsze rozpala się na koniec pracy

Tak, tak... to pierwsza i podstawowa zasada pszczelarstwa. Nie ma szans, żeby podkurzacz rozpalił się w czasie pracy. Zawsze wtedy jest z nim problem. Ale kiedy już kończysz, to... ho, ho. Aż trudno go ugasić!

Dziś robiłem przeglądy uli. Nie ma co się bardzo rozpisywać o szczegółach. Mam obecnie 15 rodzin, z czego 11 na pasieczysku nr 2 i 4 na pasieczysku nr 3. W 12 są czerwiące matki. W 14 z tych 15 rodzin pszczoły były wyjątkowo spokojne. Tylko w jednej wciąż chciały mnie zabić (w tej samej co ostatnio - o tym trochę niżej).

W jednym z uli, z przykrością, zabiłem matkę, bo było coś z nią nie tak - kulała, poruszała się jakoś dziwnie, a potem zobaczyłem, że pojawiła jej się koło głowy jakaś wydzielina. Nie mogę wykluczyć (to najbardziej prawdopodobne), że po prostu przygniotłem ją w czasie przeglądu... To była ta matka, która miała krótki odwłok, o czym pisałem ostatnio. Choć mam wrażenie, że jej odwłok urósł (napęczniał). Może się unasienniła? Niezależnie od tego co było, rodzinka musi wychować sobie nową... Dostała ramkę z czerwiem i musi sobie jakoś radzić. Szkoda mi jej, bo wygląda na to, że mogło się już tam jakoś prostować.
Na pasieczysku nr 3 przywitało mnie zaskoczenie. Spodziewałem się zastać tam 3 rodzinki z nieczerwiącymi matkami. Tymczasem przeglądając uliki zobaczyłem, że w 2 z 4 rodzin znajdują się jajeczka. Matki musiały jednak przetrwać transport, a były po prostu nieunasiennione. Długo wytrzymały przy tak złej pogodzie. Pszczoły jednak mają swoje sposoby. Jedna z tych rodzin, to ta, którą spisałem ostatnio na straty! jakież było moje zaskoczenie gdy zobaczyłem, że rodzina żyje. A tym większe było to zaskoczenie, że znalazłem na jednym z plastrów jajka! Gdyby nie to, że nazwałem już tak jeden wcześniejszy post, należałoby napisać ponownie cytat Kubusia Puchatka...

Za to rodzina, z której ostatnio "ukradłem" mateczniki była wyjątkowo wściekła. Nie wiem dlaczego, bo nie dałem rady zrobić przeglądu. Udało mi się tylko wymienić jej dennicę i podłożyć korpus z ramkami. Mogę się domyślać, że być może zabrałem ostatnio wszystkie mateczniki, albo młoda matka zginęła w czasie lotu godowego... Albo po prostu są takie wściekłe bez powodu? Raczej nie. Coś było nie tak. Rodzinka, którą ratowałem ostatnio inne, dziś była ratowana - dostała ramkę z jajeczkami. Nie mam coś szczęścia do tej rodziny... a ona do mnie. No i jak widać kilka uli zawsze jest potrzebne. Przy jednym ulu takich cudów się nie zrobi.

Pasieczysko nr 3 zostawiam samo sobie na najbliższy dłuższy czas. Prawdopodobnie zaglądnę tam dopiero za jakieś 3 tygodnie. Za parę dni pasowałoby zajrzeć do tego ula, czy zostały założone mateczniki, ale chyba nie dam rady. Trzeba się zdać na mądrość pszczół. Następnym razem mam nadzieję zastać wszędzie czerwiące matki.

A co jeszcze z nowości u mnie.

Otóż do 12 rodzin, z górnymi wylotkami, podłożyłem dennice pełne, wypełnione zmieszanym próchnem z ziemią próchniczą. To pomysł, który podesłał kolega Kuba na forum Wolnych Pszczół. Spodobał mi się. Kiedy przywoziłem kłodę, widziałem, że na dole dziupli jest praktycznie normalna ziemia próchnicza. W dziuplach próchno opada na spód i tam się kompostuje. Grzyby, bakterie i owady żyją tam i mają się doskonale. Postanowiłem tak właśnie zasymulować pszczołom dziuplę w ulu. Zobaczymy jak sobie z tym poradzą. Na pewno w ulu wytworzy się inna mikroflora niż w sterylizowanym styropianie... Dennice są wykonane z surowych desek ze składu budowlanego. Ziemię zebrałem na działce w miejscu gdzie było dużo butwiejących gałązek i domieszałem do tego resztki jesionowego próchna wydobytego z moich kłód i innych ścinków mniej lub bardziej podniszczonego drewna. Będę pisał o obserwacjach. Sam jestem ciekawy ich wyniku.

Dodatkowo przygotowałem do zapszczelenia jeden ul warszawski poszerzany, który został mi podarowany przez mojego pszczelarskiego "Mentora". W ulu jest zestaw nowych ramek, oczywiście bez węzy. Żeby pszczoły wiedziały gdzie budować, w myśl rad Sama Comforta dokleiłem na wosku paro- paronasto- centymetrowe kawałki patyczków. Być może trzeba było je dokleić na całej długości ramki? Zobaczymy co pszczoły zrobią. Pytanie też czy uda się tego warszawiaka zapszczelić w tym roku. Chciałbym. Do ula dorobiłem 3 częściową powałkę, bo ul dostosowany był do beleczek między ramkami. Zastanawiałem się czy przerabiać dennicę na siatkę, lub przenosić wylotek na górę. Ostatecznie zrobiłem szereg dziur wentylacyjnych i zostawiłem ul jaki był. Niech pszczoły zalepią sobie to co im pasuje.

A na koniec filmik.



8 komentarzy:

  1. To ładne rozbójniki, dawniej się takie rodziny zdarzały, ostatnio coraz mniej . Trudno pracować przy takich agresorach odbierają całą przyjemność z pracy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż, jakby tak miało być stale to faktycznie byłoby nieciekawie... ale jeżeli to wynik mojej wywrotowej działalności, to muszę teraz zbierać owoce. Uspokoją się jak przyjdzie ich czas. Inne już się uspokoiły i są całkiem w porządku.

      Usuń
  2. Taki kawałek listeweczki startowej wystarcza?
    Czy to są ramki wielkopolskie i czy woszczyna się nie wyłamuje?

    OdpowiedzUsuń
  3. czy wystarcza - to się dowiem jak pszczoły zamieszkają w tym ulu :-) być może warto było zrobić je na całej długości górnej listewki, ale zrobiłem tyle i zobaczymy...
    Sam Comfort (anarchyapiaries.org) twierdzi, że daje takie listewki i pszczoły budują od nich plastry. Nie mam powodu, żeby mu nie wierzyć :-)

    ramki są warszawskie poszerzane. jak woszczyzna będzie przeczerwiona wystarczającą ilość razy, to się nie wyłamie. a świeżej to ja bym nie wirował. wtedy lepiej wyciąć i wyciskać, albo wrzucić miód z plastrem do słoika.

    OdpowiedzUsuń
  4. Masz tu się poducz chłopaku ;)
    https://www.youtube.com/watch?v=35emlvLTYrM

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja mam dwa podkurzacze: duży i średni. Z dużym nigdy nie mam problemu... a raczej taki, że wszystko "za szybko" się wypala i muszę non stop dorzucać ;-) a z tym średnim to są zawsze kłopoty - czasem długo się rozpala, lubi przygasać itp.
      polecam tylko duże podkurzacze w myśl zasady : "duży może więcej" ;-)

      dziękuję za wskazówki ;-)

      Usuń
  5. a jak z wylotami gdy dodajesz kolejne korpusy pszczoły nie mają problemu z zmianą wylotka w pionie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. przez jakiś czas nalatują miejsce gdzie był wylotek wcześniej - trwa to parędziesiąt minut, godzinę czy dwie. Mój korpus ma 19 cm, więc pszczoły szybko znajdują nowe wejście. Nie zauważyłem z tym żadnych większych problemów. Czy one je mają z tego powodu? Ciężko mi powiedzieć, może to jest dla nich jakiś stres, ale myślę, że szybko sobie z tym radzą.

      Usuń