środa, 3 lutego 2021

"Treatment-Free Beekeeping" autorstwa Davida Heaf

 W tej chwili dotarła do mnie nowa książka Davida Heaf'a pt. "Treatment-Free Beekeping". Cieszę się niezmiernie, że taka książka powstała. Szybkie przeglądnięcie rozdziałów pokazuje, że może być tam wiele zacnych treści. Zacznę ją czytać pewnie jeszcze dziś i spodziewam się, że będzie to interesująca lektura. Postanowiłem jednak najpierw przeczytać część o Polsce. I cóż, niestety znalazły się tam pewne nieścisłości. 

Ale od początku.

Jakiś czas temu (z końcem lata 2020) David Heaf napisał do mnie maila. Znalazł gdzieś informację o naszym projekcie "Fort Knox" i obejrzał prezentację projektu, którą wygłosiłem na konferencji pszczelarskiej w Neusiedl am See w Austrii. To skłoniło go do nawiązania kontaktu. Od tego czasu zaczęliśmy korespondować i ta korespondencja trwa zresztą do dziś. Wtedy David Heaf podpytywał mnie o moje pszczelarstwo i pszczelarstwo w Polsce. Pytał o to jak gospodaruję, na jakiej pszczole, jakie jest moje podejście do różnych pszczelarskich spraw. Rozmawialiśmy też o projekcie "Fort Knox" i o naszej nieformalnej organizacji "Bractwo Pszczele", w której działam i której jestem współtwórcą. Mówiłem mu jakie pszczoły sprowadzałem do siebie, a także wspomniałem mu, że od jednej z osób, z którą współpracowałem (mówię tu o Łukaszu) dostałem też pszczoły, które okazały się dla mnie - przynajmniej do tej pory - strzałem w dziesiątkę [pszczoła "16"tka - zresztą od Łukasza przywędrowały do mnie inne pszczoły, z których jedna z linii - L1 z Projektu Fort Knox - trwa do dziś]. Na pytanie Davida, odpowiedziałem skąd (na ile to wiem) sprowadził swoje pszczoły Łukasz. Powiedziałem mu, że między innymi były to pszczoły z Austrii i Cypru. David Heaf wspomniał chyba przy tym, że pisze nową książkę, ale nie znałem żadnych szczegółów, treści czy pomysłów. 

Jakiś czas później, w samej końcówce poprzedniego roku, otrzymałem od Davida Heafa pytanie o adres korespondencyjny - napisał mi, że jego wydawca roześle książkę do osób, które przyczyniły się do jej powstania... Jakież było moje zdumienie. Dowiedziałem się wtedy, że David Heaf zdecydował się wspomnieć o mnie w swojej książce. Nie wiedziałem jednak co napisze o pszczelarstwie bez leczenia w Polsce, z iloma osobami korespondował, czy wreszcie co napisze tam o mnie. Ba, nie wiedziałem w ogóle co w tej książce będzie, poza tym, że na tamtym etapie widziałem już, że będzie o pszczelarstwie bez leczenia, a z kontekstów różnych rozmów wiedziałem, że może dotyczyć między innymi omówienia różnych podejść do pszczelarstwa bez leczenia i różnic w "wynikach" w zależności od lokalizacji. Nie dostałem jednak na żadnym etapie tekstu dotyczącego czy to mnie, czy Polski do, nazwijmy to, autoryzacji. Pierwszy raz tekst ten przeczytałem dzisiaj. 

Postanowiłem napisać ten wpis na blogu, aby sprostować dla czytelników z Polski pewne wiadomości, które się tam znalazły. Są to nieścisłości, które dla pszczelarzy zza granicy (jak i dla większości Polaków), pewnie w ogólnie nie mają znaczenia. Z uwagi na rozległość tematów i wiele osób, które David Heaf zamieścił w książce, pewnie nie miał też czasu wczytywać się w różne historie z naszej strony, a ja rozmawiając z nim po prostu odpowiadałem na pytania i opisywałem naszą (moją) sytuację, w ogóle nie zdając sobie sprawy, że cokolwiek z tego znajdzie się w druku.

W pierwszej części wpisu David opisuje pobieżnie moją gospodarkę - tu w zasadzie wszystko jest w porządku. Trudno bowiem oczekiwać więcej wiedząc, że to co ja próbuję tu na blogu opisać w wielu postach [a ten post jest "okrągły" - dwusetny!] musi się znaleźć na połowie strony książki. 

W drugiej połowie opisu, David Heaf pisze, że sprowadziłem między innymi pszczoły od Erika Osterlunda i Juhaniego Lundena, które nie przetrwały (to prawda), ale i z Austrii (od Wallnera) i, pośrednio przez osobę z którą współpracowałem, pszczoły z Cypru. Zgodnie z moją pamięcią i rozumieniem tego, co pisał mi Łukasz, do mnie osobiście chyba nigdy nie trafiły sprowadzone przez niego pszczoły z Austrii (od Wallnera), ale nie wykluczam, że z pszczoły z Cypru wywodziła się bądź to 16 bądź L1'ka. Na moim blogu podawane są źródła tych pszczół, które z czasem sprowadzałem do mojej pasieki. Niezależnie od tego czy pszczoły, które trafiły do mnie od Łukasza były tymi, które wspomina Heaf, to niewątpliwie stanowią one ważną część mojej pasieki, która bardzo wiele zawdzięcza współpracy z Łukaszem. 

W ostatnim - krótkim - akapicie David Heaf pisze o organizacji Bractwo Pszczele i Projekcie "Fort Knox". I to tu właśnie wkradło się nieporozumienie, które przede wszystkim chciałem sprostować. Otóż David Heaf najwidoczniej zrozumiał, że "Fort Knox" jest projektem "Bractwa Pszczelego". Nie jest to prawdą, choć faktem jest, że od około 2 lat to członkowie Bractwa są głównie aktywni w promowaniu Projektu. Projekt powstał w ramach stowarzyszenia "Wolne Pszczoły", a stał się projektem niezależnym od jakiejkolwiek organizacji po tym jak nastąpił podział członków i założenie "Bractwa Pszczelego". Zresztą te informacje znajdują się na stronie Projektu (zarówno po polsku, jak i po angielsku) Wszystkich (zwracam się tu przede wszystkim do członków "Wolnych Pszczół"), którzy poczuli się urażeni, chciałem prosić o wybaczenie. Nie było moją intencją wprowadzanie nikogo w błąd - stało się tak najwidoczniej przez nieporozumienie. Nigdy nie napisałem Davidowi, że projekt jest projektem Bractwa, choć w korespondencji mogłem pisać "nasz projekt", co widocznie autor mógł zrozumieć opacznie. To jednak, jak doszło do nieporozumienia, pozostaje w sferze gdybań.

Tak czy owak cieszę się, że zostałem wymieniony w książce Davida Heaf'a. Przyćmiewa to jednak, po pierwsze wspomniane nieporozumienie, a po drugie to, że wraz ze mną nie wymieniono tych, którzy w naszej współpracy lub całkowicie niezależnie od nas, działają w podobnym kierunku. Jest nas na pewno wciąż zbyt mało, ale mam nadzieję, że grupa ta będzie rosła z czasem. 

A ja powoli zamierzam zatopić się w lekturze... 

5 komentarzy:

  1. Prawdopodobnie linia L ma konotacje z jakimś buckfastem a miałem wtedy i cypryjki i anatolki i inne... więc ciężko cokolwiek wnioskować. Ogólnie przypisywanie jej do Superbee jest raczej błędem i może wprowadzać rozczarowanie jakby ktoś chciał w przyszłości kupić te pszczoły i ich nie leczyć...

    16 to wywodzą się od P8 czyli pszczół primorskich... były tworzone jako siostry córki do projektu smartbees a więc znałem pochodzenie ich matki F0 która była zwykłą czerwiącą matką pszczela u znajomego który ma dużą pasiekę i według niego te pszczoły wykazywały cechy przydatne do TF

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja mam nadzieję, że każdy kto zabiera się za pszczelarstwo bez leczenia zdaje sobie sprawę, że sprowadzenie obcego materiału - nawet z zaawansowanej hodowli - nie załatwia tematu.
      Dzięki za wyjaśnienia odnośnie linii!

      Usuń
    2. Raczej na początku nie każdy... Ale każdy do pierwszego większego spadku po zimie...

      Usuń
  2. Jak zwykle oszołomy piszą książki i tak manipulują aby wyszło że mamy las Arnot. A to jest gówno prawda. Czyli kłamią. Czyli wychodzi szydło z worra..... Czyli te wszystkie wywody,Twoje straty są jedynie Twą chorobliwą wiarą w naturę w tak , krótkim czasie.Do poglądów nie wyrażam Szacunku. Do Ciebie jak najbardziej.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń