Strony

Kontakt

Staram się pisać otwarcie o wszystkim, co u siebie robię. Nie wstydzę się porażek i błędów. Nie uważam się za doświadczonego pszczelarza, a jak widać na blogu i sukcesów żadnych na razie nie mam.

Jeżeli jednak masz do mnie jakieś dodatkowe pytania, chcesz się dowiedzieć czegoś, czego mogłem nie zawrzeć na blogu, albo chcesz nawiązać współpracę w zakresie pszczelarstwa organicznego - pisz do mnie śmiało: pantruten@gmail.com.

18 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za dobre słowo i za tą propozycję.
      Na pewno taka forma pomocy byłaby cenna dla osób, które chcą prowadzić pasieki w sposób podobny do mojego i chcą wziąć na siebie jakiś ciężar strat. Ja osobiście na dzień dzisiejszy nie potrzebuję takiej pomocy, bo moja pasieka wygląda dość zacnie. Ale jeżeli okaże się kiedyś, że straty będą zbyt duże, żeby je łatwo odbudować, to pozwolę sobie wówczas się przypomnieć :-)
      Jeszcze raz dziękuję, bo taka propozycja przywraca mi wiarę w to, że jest "gdzieś tam" wielu pszczelarzy, którzy mają świadomość, że to nasza wspólna sprawa, a nie jedynie moja, czy paru innych "eko-oszołomów" :-)
      pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego! (i powodzenia w Twoim projekcie selekcyjnym... myślę, że ten odkład może się do tego przydać...) :-)
      Bartek

      Usuń
    2. https://tryptomera-roofmijt.nl/bijen-varroamijt-vrij/
      Pod tym linkiem jest coś o biologicznym zwalczaniu warroa, trzeba tylko odpowiednio przygotować dennice.

      Usuń
  2. Cześć,
    mam dwie rodzinki drugi sezon, nie leczone twardą chemią:), stosowałem tymol (Apiguard) jesienią, chciałbym w tym sezonie podzielić rodziny i rozpocząć przygodę z selekcją, poradź proszę jaką strategię przyjąć z ramkami, czy w nowych rodzinkach-odkładach majowych zastosować wszystkie wąskie (32mm-rozstaw m-dzy osiami), jak postąpić w starych rodzinkach przechodzić stopniowo, połowa ramek na 36mmm połowa na 32mm, ta "duża" pszczoła nie stanie się chyba po jednym sezonie "małą", musi pewnie upłynąć trochę czas zanim epigenetyka zadziała:)
    poradź proszę
    pozdrawiam Piotrek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, cóż ja mogę poradzić. wszystko zależy od tego jaką metodę przechodzenia na mniejszą pszczołę przyjmiesz. Inaczej trzeba będzie postąpić jak wycofa się od razu ramki stare, inaczej jak na ramkach starych zrobi się odkład, a docelowo będzie się dodawać nowe. Pytanie też czy będą to ramki puste, czy z węzą.
      jeżeli wsadzisz wąską ramkę między 2 odbudowane (szersze) to pszczoły pociągną w środku plaster na wąskich i docelowo te szersze będzie można usunąć.
      Ja zauważyłem, że gdy na początku wrzucałem same puste ramki z szerokością 32 mm, to bardzo często "duże" pszczoły "rozszerzały" mi odległości od osi plastrów rozpoczynając budowę z boku beleczki. Teraz tego problemu nie zauważam, ale tylko dodaję pustą ramkę bądź między odbudowane, bądź przy ściance ula czy przy zatworze.
      Temat rzeka, a wszystko zależy od czego startujesz i tak na prawdę od Twoich wyborów jak chcesz to robić będzie zależało to co powinieneś zrobić, żeby było dobrze. wiem wiem, to ostatnie zdanie nic nie znaczy ;-)
      powodzenia!

      Usuń
  3. Nie wiem czy słuchałeś Pana Romana Bułki (pszczelarz z 60 letnim starzem, ale jak należy dodać starzem eksperymentatora, zbudował min. szklany ul aby obserwować życie pszczół) nt. jego metod walki z warrozą, wśród wielu z nich, niektóre dla mnie kontrowersyjne, wymienia również np. przechodzenie na małą pszczołę oraz hodowlę pszczół jak je nazywa "gigantów" - przy rozstawie ramek 41mm, twierdzi że w ulach które ma z pszczołą olbrzymią - o wadze 160mg i długości około 18-20mm nie ma warrozy - te pszczoły zjadają ją jak twierdzi najprawdopodobniej bo nie znalazł śladów dręcza, wyhodowanie takiej pszczoły nie jest jednak łatwe bo do olbrzymiej pszczoły musi być olbrzymia matka, a taka zdarza się jak dobrze pamiętam prawdopodobieństwo które podaje Pan Roman 5 na 300, w komórce pszczoły olbrzymiej warroza jest zaduszana podobnie jak podczas przechodzenia z rozstawu ramki 36 na 32, zacieśnienie powoduje że w małych komórkach rodzą się duże pszczoły co powoduje szczelne wypełnienie komórki przez larwę i zaduszenie warrozy /brak pęchęrzyka powietrza/, jak podaje Pan Roman takie zawężenie do 5mm mędzy np 4 środkowymi uliczkami (czyli na 8 stronach plastrow) można utrzymywać przez cały rok i spowoduje to że waroza zwabiona do mniejszych komórek będzie ginąć, albo zawężać w marcu i lipcu i rozszerzać kolejno w maju i październiku,
    albo ograniczyć procedurę tylko do jednego okresu np lipiec/październik, może w ten sposób pomagając niejako pszczołom dać im czas na odbudowanie układu immunologicznego przed całkowitym odpuszczeniem
    co ty na to?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć Piotrze,
      chyba kiedyś tego słuchałem, ale już nie pamiętam szczegółów tych teorii. Bo ja takie rzeczy jednym uchem wpuszczam, a drugim wypuszczam.
      powiem tak: mnie takie manipulacje w ogóle nie przekonują. Nawet jeżeli to co piszesz (a co prawi pan Bułka) jest prawdą, to nie jest to w ogóle rodzaj pszczelarstwa jaki ja poszukuję. Ja chcę mieć minimalnie obsługową gospodarkę pasieczną. Aby do tego dojść niestety czasem trzeba się napracować w związku z "odkręceniem" ostatnich kilkudziesięciu lat praktyki pszczelarskiej (stąd liczne podziały i praca na odkładach dziś, aby wypracować pszczoły zdolne do samodzielnego życia za parę lat). Ale musi to wszystko polegać na tym, żeby to pszczoły same radziły sobie z problemami. Chcę wiedzieć, że jak kiedyś wyjadę na rok czy dwa, to jak wrócę zastanę przynajmniej część pszczół przy życiu. Nie wyobrażam sobie chodzenia do pasieki "co chwila" (czyt: nawet te kilka razy w roku), żeby rozsuwać i zsuwać ramki. Podkreślam: to pszczoły same mają dbać o siebie.
      Ale niech każdy próbuje tego co mu w głowie, duszy i sercu gra. Życzę powodzenia w eksperymentach :-)

      Usuń
  4. moja hipoteza jest taka, pozwolę sobie może przywołać przy tym twoje słowa:

    "Temat rzeka, a wszystko zależy od czego startujesz i tak na prawdę od Twoich wyborów jak chcesz to robić będzie zależało to co powinieneś zrobić, żeby było dobrze. wiem wiem, to ostatnie zdanie nic nie znaczy ;-)"

    co byś nie zrobił najważniejsza w tym wszystkim jest intencja i siła twojej wiary w to co robisz, wydaje mi się że każda pszczoła może wykształcić na nowo swoje zdrowie tak jak i my ludzie to robimy, pod oczywiście tym warunkiem że nie za bardzo nam się w tym przeszkadza, i te nasze zabiegi z selekcją pewnie mają jakieś znaczenie bo każda pszczoła ma w swoim genie zapisaną informację o dotychczasowych doświadczeniach ale moim oczywiście skromnym zdaniem w dużej mierze siła z jaką się zmienia i powraca do formy zależy w dużej mierze od wiary pszczelarza bo wiara to informacja zapisana w naszym biopolu i w ten oto sposób oddziaływujemy na te nasze pszczółki, tak jak i na wszystko co nas otacza zresztą :-), wydaje się to proste wręcz może naiwne, no tak ale zbudowanie swojej własnej wiary już nie tak bardzo, niestety programy którymi jest obciążona nasza podświadomość ciągną nas w dół i drenują energetycznie naszą wiarę, także pracujmy nad sobą a wyjdzie to z pewnością z korzyścią dla nas wszystkich, jasna sprawa że budowanie świadomości jest fundamentem działań /eliminacja wszystkiego co nas zatruwa w tym naszych myśli i programów:)/,
    odkrycia fizyki kwantowej z ubiegłego wieku dowodzą przecież że nasze myśli to energia poprzez którą oddziaływujemy na otoczenie, wszyscy jesteśmy przecież w upiornym połączeniu o którym mówi Einstein, czyli dochodzimy do tego że jesteśmy Jednym, a skoro tak to...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż Piotrze, ja staram się nie wchodzić w tak głęboką filozofię. Uważam, że pszczołom będzie lepiej bez mojego "biopola" - czyli im mniej jest mnie w pasiece tym lepiej dla nich. Oczywiście - z zastrzeżeniami, o których mówiłem. Więc powtórzę się. Skoro tak aktywnie niszczyliśmy przystosowania naturalne pszczoły (na szereg różnych sposobów, bo "chemia" jest tylko "wisienką na torcie"), to teraz musimy trochę wysiłku włożyć w aktywne odkręcenie, ale w taki sposób, żeby jak najwięcej zostawić im.
      Niemniej jednak zgadzam się, że trzeba wierzyć w swoje własne rozwiązania i działania, bo inaczej krótka droga do poddania się.
      Powodzenia :-)

      Usuń
    2. Dla mnie wiara to konkretna siła, moc twórcza od której mocniejsza jest chyba tylko miłość:-). Nasze biopole, nasza aura to subtelne ciało w którym zapisane są nasze doświadczenia-informacje, nasza aura to potencjał twórczy, który tworzy nas samych/nasze geny/ i otaczającą nas rzeczywistość. I teraz jeśli zmienia się nasza świadomość, formacja zapisana w naszej aurze, to zmianie ulega nasz potencjał twórczy.
      Nie musisz być w bezpośrednim kontakcie z pszczółkami aby na nie oddziaływać. Jesteśmy w "zupie" energetycznej, w "upiornym" połączeniu ze wszystkim i wszystkimi a Swoimi myślami, które są konkretnymi falami energii oddzialywujemy na wszystko co w danym momencie przebiega przez nasz umysł bez względu na odległość jaka nas dzieli. Od potencjału naszej aury zalezy siła-moc twórcza naszych myśli. Nasz potencjał w aurze budujemy poprzez nasze doświadczenia, zmiany świadomości, zmiany zapisanej wcześniej informacji a jego siła zależy od siły naszych przekonań. Zmieniając świadomość, zmieniamy myśli których moc twórcza zależy wprost od siły naszych przekonań-naszej wiary. Konkludując, gdybyśmy uwierzyli bez cienia wątpliwości, że od jutra nasze pszczółki wytworzą mechanizmy obronne przeciw warrozie, to tak by pewnie się stało. Spróbujmy zatem to zrobić, ale podkreślam "bez cienia wątpliwości":-)

      Usuń
    3. Oj, a ja wolę powierzyć to siłom natury, a nie mojej aurze czy wierze :-)
      pozdrawiam! :-)

      Usuń
    4. Piotrze możesz podrzucić jakiś kontakt do siebie? Podobnie zapatruję się na ezoterykę oraz wiarę w siebie i we własne siły, zdrawiam

      Usuń
  5. Wszystkie siły mają jedno źródło:-),
    a z tej beczki sił natury, masz jakiś pomysł jak pozyskać zaleszczotka?,
    wyczytałem że najlepiej mu się powodzi w ściółce bukowej, przesiewamy czy jest już może jakiś hodowca psedoscorpio?

    OdpowiedzUsuń
  6. Cześć Bartek.

    Na imię mam Tomek. Pasiekę miałem w gminie Parysów pow. garwoliński. Miałem, bo na jesieni zeszłego roku zostawiłem wlotki bez siatek i gryzonie rozwaliły mi gniazda. Warszawskie ramki były do połowy zjedzone. Pozyskiwałem miód tylko na własne potrzeby. Stosowałem kwas mrówkowy i byłem przekonany, że nie jest on groźny dla pszczół. Jednak oglądając Twój film i czytając Twoje materiały- artykuły (głównie po łebkach, bo prawie zawsze z dziećmi na plecach) zrozumiałem, że jest inaczej. Też na szybko grzebałem w internecie, gdzie znalazłem takie same opinie innych ludzi. 

    Teraz na temat. Uważam, że spoko z Ciebie gość, bo chcesz ratować świat pomimo negatywnego odbioru wielu ludzi. Nie patrzysz zachłannie na miód licząc tylko zdobytą kasę, nie ważne jakim kosztem. Chcę przyłączyć się do Twojego projektu. Nie mam kasy na zakup nowych rodzin i chyba jestem zbyt leniwy, żeby czekać kilka lat na znalezienie "właściwej" rodziny. Ale za to znamy się ze świętym Ambrożym, który zaproponował pomoc. Zadzwoniłem do mojego kolegi Mariusza, który zna dobrze okoliczne lasy i wie gdzie są dzikie pszczoły. Umieściliśmy na drzewach kilka budek- wabików celem złapania przynajmniej jednej rójki. Sprawdzaliśmy je w piątek 17.05 br. i jak się okazało we wszystkich są pszczoły. W poniedziałek (czyli już jutro) planujemy je zdjąć i osadzić w ulach. Przed wypuszczeniem pszczół będę chciał wykonać test (chyba) Erika, ten z alkoholem, żeby zobaczyć czy leśne pszczółki mają "dręcza". Jak się uda to będę nagrwał krótkie filmiki. Myślę, że nie masz nic przeciw, żebym wspomniał o Twojej stronie i zamieścił w opisie link. 

    Tak na szybko to tyle.

    Pozdrawiam 

    Tomek
    e-mail drewniany-swiat@wp.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. cześć Tomku, życzę powodzenia! oczywiście nie mam nic przeciw! cieszę się, że coraz więcej ludzi zaczyna myśleć długofalowo o pszczołach.
      pozdrawiam!

      Usuń
  7. a próbowałeś zaleszczotka zasiedlić w ulu?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie próbowałem. moje ule nie są przyjazne zaleszczotkom (pomimo ekodennic) i tym samym to pewnie zakończyłoby się ich rychłą śmiercią lub wyprowadzką. ale na pasieczysku stała mi kłoda, w której zaleszczotki były, więc jeżeli chcą to mogą się spokojnie same do uli wprowadzić. ;) przy czym ja chyba nigdy ich nie widziałem w moich ulach jednościennych więc wygląda na to, że nie chcą :)

      Usuń