Strony

środa, 1 października 2014

Wosk i środowisko ula.

Większość wycofanych ramek została już przeze mnie przetopiona i sklarowana. Topiłem osobno wosk z ramek starych i z ramek tegorocznych, budowanych przez pszczoły bez węzy. Różnica w wosku jest nieprawdopodobna. W każdym przypadku wytapiałem wosk z wyciętej z ramek woszczyzny i cedziłem przez durszlak wyłożony starą firanką aby odcedzić oprzędy larw i większe zabrudzenia. Następnie klarowałem wosk poprzez podgrzanie w wodzie i zlewałem przez gęste siteczko do pojemników.

Wosk świeży (również z ramek przeczerwionych) już po pierwszym klarowaniu (a więc drugim podgrzaniu) jest bardzo czysty i wymaga jedynie zebrania ze spodu cienkiej warstwy zabrudzeń. Nie zamierzam go klarować ponownie bo absolutnie nie ma takiej potrzeby. Wosk ze starych ramek był przeze mnie klarowany trzykrotnie już po wytopieniu (de facto był więc podgrzewany 4 razy), a jego czystość wciąż budzi wątpliwości. Dodaję, że po każdym klarowaniu odcinałem i wyrzucałem najbrudniejszą część i nie topiłem jej ponownie. Poza tym za każdym razem starałem się zlewać tylko górną część wosku z naczynia i dopiero ostatnia porcja pozostawała z największą ilością zabrudzeń, które usuwałem bez litości. Mam wrażenie, że zabrudzenia będą się wytapiać niezależnie od ilości powtórzeń klarowania (no, może po 10 klarowaniu już bym ich nie stwierdził). Poza tym widać, że wosk stary, im bliżej spodu ma coraz więcej zabrudzeń - im niżej, tym jest coraz bardziej brunatny. Wosk świeży jest równie czysty w całej swojej objętości, ma też piękny, intensywny i czysty kolor (wyszedł nie tyle żółty co pomarańczowy, gdyż przetopiłem go z pewną ilością pierzgi pochodzącej z padłych rodzin).






Na zdjęciu obok, po lewej stronie widać świeży wosk po jednokrotnym klarowaniu, natomiast po prawej znajduje się wosk stary po 3 klarowaniach. W górnej części zdjęcia widać krążki z wosku z zabrudzeniami zebranymi na spodzie. 








Na zdjęciu obok zabrudzenia zebrane na spodzie wosku zlanego z góry naczynia, w czasie gotowania, przy trzecim klarowaniu. Jak widać pomimo zlania tylko górnej warstwy wciąż wydzielają się zabrudzenia.








Każdy może wyciągnąć własne wnioski. Osobiście nie chciałbym, aby z tego starego wosku ktoś robił węzę dla moich pszczół. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że w procesie klarowania domowymi sposobami trudniej oddzielić zabrudzenia, niż przy profesjonalnej produkcji. Do tego oczywiście nikt tego wosku nie sterylizował. Niemniej jednak pozostanę przy gospodarce bezwęzowej. Nikt też mnie nie przekona, że warto zimować na starszych ramkach.

Jeżeli natomiast chodzi o te zabrudzenia, to ciężko mi stwierdzić czy są to domieszki parafiny do węzy, która trafiła kiedyś do moich ramek, czy też "naturalnie zebrane zanieczyszczenia" (jeżeli można to tak określić) przez wieloletnie użytkowanie ramek. Niemniej jednak cieszę się, że udało mi się wycofać tak wiele ramek z tym woskiem. Reszta zniknie z uli po pierwszym oblocie.
Czy nasze pszczoły mogą się mieć dobrze, skoro żyją w takim środowisku? Czy matki wychowane na takich plastrach mogą być zdrowe, plenne i żyć po 3 - 4 lata?


Uzupełnienie 5.10.2014 r.

W dniu wczorajszym sklarowałem wosk czwarty raz i wreszcie zachował się tak, jak tego od niego oczekiwałem od samego początku. Po czwartym klarowaniu wosk jest jednolity w całej swojej objętości, a zabrudzenia oddzielone są wyraźną granicą na spodzie. Ponadto z wosku zlanego z góry naczynia do pojemnika nie wytrąciły się już zanieczyszczenia (na zdj.). Z tego wosku zacząłem robić świeczki. 


          
Niemniej jednak dalej podtrzymuję tezę, że stary wosk nie "dorasta do pięt" świeżemu. Nawet czysty wosk, po 4 klarowaniu, gdy jest płynny, pozostaje mętny, a jego kolor jest brunatnożółty. Świeży roztopiony wosk jest przejrzysty niczym woda.

1 komentarz:

  1. A to dziwne z tym woskiem bo u mnie po przetopieniu starych przczerwionych prawie do czarności ramek, w których kupiłem zeszłoroczne osypane rodziny, wok po jednym wytopieniu w gotującej wodzie jest pięknie żółty. Może tą węzę miałeś jakąś oszukaną jednak.

    OdpowiedzUsuń